Do bardzo niebezpiecznego i spektakularnie wyglądającego wypadku doszło podczas GP Australii w pierwszym wyścigu sezonu 2016 na torze Albert Park. W trakcie 18. okrążenia Fernando Alonso starał się wyprzedzić Estebana Gutierreza, jednak niefortunnie zahaczył swoich przednim kołem o bolid Meksykanina.
Jego McLaren został natychmiast wybity w powietrze i Hiszpan zaliczył pełen obrót, zatrzymując się na barierze ochronnej. Z bolidu zostały tylko strzępy, ale na szczęście żaden z zawodników nie ucierpiał. Alonso wydostał się z wraku o własnych siłach i powiedział do reporterów "straciłem jedno z żyć".
Jego słowa perfekcyjnie odzwierciedlają finał tego zdarzenia, który możecie zobaczyć na powyższym filmie. Wypadek Alonso oraz Gutierreza był bardzo podobny do tego, który miał Robert Kubica podczas Grand Prix Kanady w sezonie 2007.
Komentarze
Kokpit kierowcy jest w jednym kawałku. Kubicy po wypadku wystawały nogi z przodu pojazdu...
Największym zagrożeniem jest pożar.
@Tekanne ja nie widzę w tym nic dziwnego. Uderzył w bandę pod dość ostrym kątem więc dużego przeciążenia tu nie było, potem wykonał 2 salta i uderzył ostatkiem rozpędu w opony i siatkę. Biorąc pod uwagę że samochód jest tak zrobiony że całość się rozpada tłumiąc przeciążenia a kierowca siedzi w bardzo wytrzymałej klatce, nie ma w tym nic dziwnego że nic mu się nie stało. Co nie zmienia faktu że faktycznie miał dużo szczęścia że to wszystko właśnie tak wyglądało a nie inaczej.
15 lat temu straciły życie ale teraz główna część bolidu jest praktycznie niezniszczalna. Ryzyk fizyk.
"Jego McLaren został natychmiast wybity w powietrze i Hiszpan zaliczył pełen obrót, zatrzymując się na barierze ochronnej."... ciekaw jestem czy gdyby "zaliczył" dwa obroty to dostałby więcej punktów? Pewnie gdyby jeszcze w locie wysiadł z auta i lądował z telemarkiem wygrałby wyścig.