Dzień z WAGiem: Anna Kurnikowa

Choć Anna Kurnikowa sama jest nieodłączną częścią sportowego świata, pewne wydarzenia w jej życiu pozwalają ją nam sklasyfikować także jako WAG-a. Czyja to była sprawka i kogo swego czasu upatrzyła sobie słynna tenisistka? Zapraszamy do rozwinięcia tej wiadomości!

Choć Anna Kurnikowa sama jest nieodłączną częścią sportowego świata, pewne wydarzenia w jej życiu pozwalają ją nam sklasyfikować także jako WAG-a. Czyja to była sprawka i kogo swego czasu upatrzyła sobie słynna tenisistka? Zapraszamy do rozwinięcia tej wiadomości!

Choć Anna Kurnikowa sama jest nieodłączną częścią sportowego świata, pewne wydarzenia w jej życiu pozwalają ją nam sklasyfikować także jako WAG-a. Czyja to była sprawka i kogo swego czasu upatrzyła sobie słynna tenisistka? Zapraszamy do rozwinięcia tej wiadomości!

Anna Siergiejewna Kurnikowa (ur. 7 czerwca 1981 w Moskwie) to wielokrotna triumfatorka turniejów tenisowych o naprawdę wysokiej randze. I choć historię jej drogi na szczyt można by opowiadać wieloma długimi godzinami, my ograniczymy się dziś tylko do tak skróconych informacji jak to, że Rosjanka posiada również amerykańskie obywatelstwo, czy że swoją genialną karierę zakończyła w odległym już 2003 roku.

Reklama

A tenisistką była wybitną, o czym może świadczyć choćby 8 miejsce w rankingu gry pojedynczej oraz 1 lokata w grze podwójnej. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że w drodze na kolejne szczeble w grze deblowej pomogła jej swego czasu Polka Aleksandra Olsza, z którą w 1995 roku odnotowała wicemistrzostwo US Open.

Kurnikowa przez długi czas była także postrzegana jako jedna z najseksowniejszych kobiet na świecie, co niewątpliwie pomogło jej utrzymać przy sobie będącego z nią w związku od 2001 roku Enrique Iglesiasa! Przed piosenkarzem jednak tenisistka gustowała w pochodzących z jej kraju hokeistach, którymi byli Siergiej Fiodorow i Pawieł Bure. Z tym pierwszym nawet podobno już się szykowała do ślubu, ale ostatecznie do niczego nie doszło...

Poniżej zaś spowolniona próbka poruszania się tenisistki po korcie. Z miejsca widać, że swoją technikę miała ;)

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy