Chiny i USA biorą się za globalne ocieplenie

Jednym z głównych argumentów przeciwników europejskiej walki ze zmianami klimatu jest: a przecież Chiny i USA trują, co my możemy zrobić. Teraz ma się to zmienić, bo oba mocarstwa podpisały właśnie ze sobą pakt dotyczący redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery.

Jednym z głównych argumentów przeciwników europejskiej walki ze zmianami klimatu jest: a przecież Chiny i USA trują, co my możemy zrobić. Teraz ma się to zmienić, bo oba mocarstwa podpisały właśnie ze sobą pakt dotyczący redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery.

Jednym z głównych argumentów przeciwników europejskiej walki ze zmianami klimatu jest: a przecież Chiny i USA trują, co my możemy zrobić. Teraz ma się to zmienić, bo oba mocarstwa podpisały właśnie ze sobą pakt dotyczący redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery.

Oba narody w umowie tej obiecały redukcję emisji CO2 do atmosfery do roku 2030 - Stany Zjednoczone chcą zmniejszyć je przynajmniej do poziomu z 2005 roku, a więc o 28% (jest to i tak ogromna liczba - z sześciu do czterech miliardów ton), natomiast Chiny obiecują tyle, że od 2030 ich emisje zaczną spadać (minus jest taki, że do tego czasu mogą one osiągnąć nawet 12 miliardów ton rocznie).

Reklama

Chiny dodatkowo zgodziły się na przeniesienie 20% swojego całego sektora energetycznego na źródła odnawialne, co będzie oznaczało konieczność stworzenia elektrowni zapewniających aż tysiąc gigawatów mocy.

Oba kraje oficjalnie uznały, że inwestycja w źródła odnawialne doprowadzi do wzrostu innowacyjności i pobudzi obie gospodarki, a także poprawi ich bezpieczeństwo energetyczne.

Cóż - nie jest idealnie, ale dobrze, że w końcu dwaj najwięksi truciciele świata biorą się za swoje podwórko.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy