Sprawdziliśmy, jak się jeździ Pendolino

Już niedługo minie miesiąc od czasu, kiedy to na polskie tory wyjechały pociągi Pendolino , czyli nowa jakość podróży koleją. Artykułów na ten temat w sieci jest od zatrzęsienia, ale wiele z nich podchodzi do całej sprawy zbyt emocjonalnie dopasowując argumenty do zadanej tezy...

Już niedługo minie miesiąc od czasu, kiedy to na polskie tory wyjechały pociągi Pendolino , czyli nowa jakość podróży koleją. Artykułów na ten temat w sieci jest od zatrzęsienia, ale wiele z nich podchodzi do całej sprawy zbyt emocjonalnie dopasowując argumenty do zadanej tezy...

Już niedługo minie miesiąc od czasu, kiedy to na polskie tory wyjechały pociągi Pendolino, czyli nowa jakość podróży koleją. Artykułów na ten temat w sieci jest od zatrzęsienia, ale wiele z nich podchodzi do całej sprawy zbyt emocjonalnie dopasowując argumenty do zadanej tezy. Dlatego postanowiłem podzielić się z Wami swoją opinią na temat podróży nowymi pociągami PKP i przy okazji rozwiać kilka krążących wokół tego tematu mitów.

Zacznijmy może od kontekstu, wielkim fanem kolei nie jestem, ale w swoim życiu kilka tysięcy kilometrów pociągami przejechałem, zarówno w Polsce jak i za granicą. Korzystałem swego czasu między innymi bardzo często z połączenia Kraków - Trójmiasto (jeszcze przed remontami tej linii), a także z szybkich pociągów ICE, które jeżdżą w Niemczech. Najszybciej pociągiem jechałem 250 km/h, a miało to miejsce na trasie z Berlina do Hanoweru. Wydaje mi się zatem, że mam pewną perspektywę, która pozwala spojrzeć obiektywnie na Pendolino w Polsce.

Reklama

Zacznijmy może od podstaw, pociągi Pendolino produkowane we Włoszech przez francuską firmę Alstom jeżdżą w kilkunastu krajach na całym świecie. Jest to już dobrze przetestowana konstrukcja, która sprawdziła się zarówno w wysokich, jak i bardzo niskich temperaturach i nie ma powodów do obaw, że nie poradzi sobie w czasie polskiej zimy. Niektóre media strasznie ubolewały nad tym, że mając w Polsce takie firmy jak PESA czy Newag, nie zamówiliśmy szybkich pociągów właśnie w naszym kraju, problem tylko w tym, że obie wymienione firmy w tej chwili nie dysponują pociągiem, który jest w stanie pojechać szybciej niż 160 km/h, nie mówiąc już o tym jak daleko od tego były 6 lat temu, kiedy to kontrakt na Pendolino podpisano.

Sceptycy powiedzą zaraz, no dobrze, ale i tak w Polsce praktycznie nie można nigdzie jeździć powyżej 160 km/h. Tu kolejne pudło, modernizacja linii kolejowej z Warszawy do Trójmiasta nadal trwa, gdy się zakończy, na 40% trasy będzie można rozwinąć prędkość 200 km/h lub większą. W tej chwili 200 km/h Pendolino osiąga na magistrali CMK między Warszawą, a Katowicami, na 87 km tej linii i jest to pierwszy pociąg w Europie Środkowo-Wschodniej, który taką prędkość osiągnął. Docelowo po modernizacji systemu ERTMS, prędkość wzrośnie do 230 km/h, ale nie przeszkodziło to w pobiciu rekordu prędkości Pendolino, który w testach na tej trasie osiągnął 293 km/h, co jest najlepszym wynikiem tego typu składów w historii. W ciągu dwóch lat, w Polsce będziemy mieli ponad 300 km linii kolejowych, na których można będzie osiągnąć prędkość 200 km/h lub wyższą.

Na powyższym obrazku podane zostały czas przejazdów w latach 90-tych pomiędzy poszczególnymi miastami, oraz w rozkładzie na 2014, 2015 i 2016 rok. Wyraźnie widać, że Pendolino faktycznie pozwoli przyśpieszyć podróż, nawet w stosunku do ostatniej dekady XX w., co było jednym z argumentów przeciwników szybkich kolei w Polsce. Nie jest też prawdą, że Pendolino będzie jeździć tylko między dużymi miastami, po drodze zatrzymuje się w wielu miastach, a w sumie bezpośredni dostęp do tych pociągów od przyszłego roku będzie miało ponad 6 mln ludzi. Więcej informacji i obalonych mitów znajdziecie .

Moja podróż miała miejsce na początku stycznia, z racji nagłego wypadku, musiałem szybko dotrzeć z Trójmiasta do Rzeszowa i kupić bilet z dnia na dzień. Podróż z Gdańska do Krakowa kosztowała mnie 189 PLN, co z pewnością jest wysoką ceną, alternatywą jest chociażby Polskibus, który za taką samą trasę liczy sobie 50-60 PLN (bilet kupowany dzień wcześniej). Ba, gdybym wybierał się w podróż w niedziele, to mógłbym polecieć samolotem linii Ryanair za ~240 PLN. Podróż pociągiem trwała dokładnie 5 godzin 30 minut, autobus potrzebuje prawie dwukrotnie więcej czasu, bo 10 godzin i 20 minut, a samolot około 1 godziny i 20 minut.

Co jednak jest jeszcze istotniejsze, nawet jeśli Pendolino jest drogie, to mimo wszystko jest popularne, w Gdańsku na peronie na pociąg czekało na oko 50-70 osób, może nawet więcej, a sam pociąg był wypełniony przynajmniej w 80%. Przeczy to chyba nieco opiniom, że to pociąg dla bogaczy i żaden normalny człowiek nie będzie nim jeździł. Każdy z nas potrafi liczyć i sam ocenić, czy woli zaoszczędzić czas czy pieniądze, a równie ważną kwestią może być komfort podróży.

I skoro już o komforcie mowa, Pendolino wynosi nasze koleje na nowy, niespotykany dotąd poziom. Szczelno-ciśnieniowe wagony zespolonego składu Pendolino zapewniają komfort, o którym można pomarzyć zarówno w autobusie jak i samolocie. W tym pociągu zwyczajnie sunie się po torach, nie słychać charakterystycznego stukotu kół, szumu powietrza czy wiatru z otwartych okien. Jest tylko błoga cisza. Pod tym względem pociąg robi ogromne wrażenie, szczególnie jeśli wcześniej mieliście kontakt z normalnymi pociągami, nie mówiąc już o zespołach trakcyjnych jakimi jeżdżą koleje regionalne. Pendolino nawet sprawniej rusza, nie ma charakterystycznego szarpnięcia, jest płynne przejście do ruchu, praktycznie nieodczuwalne. Autentycznie nie zauważyłem kiedy pociąg ruszył ze stacji będąc zajętym wypakowaniem bagażu.

W samolocie nigdy nie będzie tak cicho, a przy podróży tym środkiem transportu trzeba jeszcze doliczyć czas transportu na i z lotniska, a także czas potrzebny na odprawę. W autobusie natomiast nie ma praktycznie gdzie się ruszyć, a o ile nie jedziemy autostradami i drogami ekspresowymi, których na szczęście nam ciągle przybywa, to również musimy się liczyć z ostrymi hamowaniami czy zakrętami. Żeby jednak nie było zbyt kolorowo, to Pendolino ma też swoje minusy, mianowicie jest mało miejsca na bagaż, na półkach nad siedzeniami zmieścimy najwyżej jakiś bagaż podręczny. Większe walizki trzeba zostawiać na półkach w korytarzu, co nie każdemu może odpowiadać, bo o kradzieżach w pociągach słyszy się bardzo dużo. Pewną opcją jest możliwość ulokowana swojego bagażu pod siedzeniem. Przedziały mają jeszcze czystą podłogą pokrytą wykładziną, a miejsca pod siedzeniem wystarcza na średnich rozmiarów walizkę.

Minusem są też problemy z łącznością telekomunikacyjną, pociąg mocno osłabia sygnał GSM, przeprowadzenie rozmowy telefonicznej graniczy z cudem, bo co chwile mamy przerwy sygnału. Można też zapomnieć o korzystaniu z internetu mobilnej w czasie jazdy, nadajniki zmieniają się zbyt szybko, a PKP jeszcze nie uruchomiło ani sieci WiFi dla pasażerów, ani wzmacniaczy sygnału GSM. Ma to nastąpić w najbliższych miesiącach. Nie można za to narzekać na miejsca do siedzenia, na nogi mamy go sporo, przed nami jest bardzo duży stolik (znacznie większy niż w typowych samolotach), a także gniazdka pozwalające na ładowanie komputera czy telefonu. Każdy pasażer ma nawet własną lampkę nad siedzeniem pozwalającą na czytanie książki. Temperatura regulowana przez klimatyzację też jest bez zastrzeżeń, nie jest ani zimno, ani za gorąco.

Za moich czasów, pociąg z Gdańska do Krakowa jechał około 8 godzin, ostatnio przez remonty czas ten wzrósł nawet do 11 godzin, teraz jest to 5,5 godziny, a co więcej mój skład dojechał nawet 6 minut przed czasem. W Krakowie przesiadałem się natomiast na PolskiegoBusa do Rzeszowa, który miał być 20 minut po przyjeździe pociągu, a ostatecznie przyjechał ponad godzinę spóźniony, co po części zniweczyło moją oszczędność czasu. Obecnie pociąg z Krakowa do Rzeszowa jedzie prawie 4 godziny, PolskiBus potrzebuje mniej niż 3 godziny, ale gdy w rozkładzie 2015/2016 pojawi się Pendolino, to czas podróży pociągiem spadnie do 1 godziny i 20 minut. Tym samym na podróż z Rzeszowa do Gdańska potrwa w przyszłym roku około 6,5 godziny, co nawet w złotych czasach polskich kolei nie było do osiągnięcia.

Kontrowersji pewnie ten tekst nie rozwieje, bo każdy ma prawo do własnego zdania, ale osobiście bardzo się ciesze, że infrastruktura w Polsce się rozwija. Nie tylko kolejowa, ale również drogowa. Jeszcze kilka lat temu podróż samochodem z Rzeszowa do Gdańska trwała ponad 10 godzin, dzisiaj bez większego szarżowania można zejść poniżej 8 godzin, a gdy powstaną kolejne kilometry trasy S7 i autostrady A1, czas ten pewnie jeszcze bardziej się skróci. Jako, że regularnie pokonuje te odległości od kilku lat, to jestem w stanie zaobserwować zachodzące zmiany i one z pewnością są pozytywne. Może nie staniemy się za 10 lat Niemcami, ale jakość podróży po Polsce znacząco w najbliższych latach wzrośnie i z tego powinniśmy być dumni.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy