Robo-ochroniarz zaatakował dziecko

Od niedawna w niektórych miejscach Doliny Krzemowej (choćby w kampusie Microsoftu) część strażników zastąpiły roboty Knightscope K5. Mają one półtora metra wysokości, ważą 135 kilogramów i wyposażone są w zaawansowane kamery. A jeden z nich "zaatakował" ostatnio dziecko.

Od niedawna w niektórych miejscach Doliny Krzemowej (choćby w kampusie Microsoftu) część strażników zastąpiły roboty Knightscope K5. Mają one półtora metra wysokości, ważą 135 kilogramów i wyposażone są w zaawansowane kamery. A jeden z nich "zaatakował" ostatnio dziecko.

Od niedawna w niektórych miejscach Doliny Krzemowej (choćby w kampusie Microsoftu) część strażników zastąpiły roboty Knightscope K5. Mają one półtora metra wysokości, ważą 135 kilogramów i wyposażone są w zaawansowane kamery. A jeden z nich "zaatakował" ostatnio dziecko.

Maszyny te wyposażone zostały w kamery rejestrujące obraz w 360 stopniach, wykorzystują technologię LIDAR, dzięki której widzą świat w trzech wymiarach, a ich zadaniem jest patrolowanie wyznaczonego terenu, nagrywanie wszystkiego co się dookoła dzieje i odstraszanie potencjalnych przestępców.

Reklama

Okazuje się jednak, że LIDAR i oprogramowanie pokładowe nie były w stanie rozpoznać postaci 16-miesięcznego dziecka, które zostało przejechane przez taką maszynę w galerii handlowej Stanford Mall mieszczącej się w samym sercu Krzemowej Doliny - w Palo Alto.

Fot. Liliam Kim (Twitter).

Maszyna zdawała się zupełnie malca nie widzieć, bo najpierw na niego wpadła, a potem jeszcze przyspieszyła starając się pokonać tę "przeszkodę" - na szczęście dziecku nic się jednak nie stało, skończyło się na niegroźnym otarciu.

Przyczyny wypadku nie są znane, ale raczej z usług robo-ochroniarzy nikt rezygnował nie będzie. Byłoby to po prostu nieopłacalne, bo godzina jego pracy kosztuje 6.25 dolarów, podczas gdy w Kalifornii najniższa stawka godzinowa to 9 dolarów.

Źródło: , Zdj.: screenshot YouTube

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy