Titanica zatopiła góra lodowa i coś jeszcze...

Titanic to najsłynniejszy ze statków jakie kiedykolwiek pływały po ziemskich morzach. A to za sprawą nie tylko jego potęgi, ale również tragicznej katastrofy, która go dotknęła. Statek wyruszył w swój dziewiczy rejs 10 kwietnia 1912 roku i nigdy nie dotarł Nowego Jorku...

Titanic to najsłynniejszy ze statków jakie kiedykolwiek pływały po ziemskich morzach. A to za sprawą nie tylko jego potęgi, ale również tragicznej katastrofy, która go dotknęła. Statek wyruszył w swój dziewiczy rejs 10 kwietnia 1912 roku i nigdy nie dotarł Nowego Jorku...

Titanic to najsłynniejszy ze statków jakie kiedykolwiek pływały po ziemskich morzach. A to za sprawą nie tylko jego potęgi, ale również tragicznej katastrofy, która go dotknęła. Statek wyruszył w swój dziewiczy rejs 10 kwietnia 1912 roku i nigdy nie dotarł Nowego Jorku.

Według jego konstruktorów, miał być to niezatapialny olbrzym oferujący niezrównane wówczas luksusy. Niestety w nocy z 14 na 15 kwietnia zderzył się z górą lodową i poszedł na dno, pozbawiając życia 1500 istnień ludzkich.

Początkowo uważano, że powodem katastrofy była za duża prędkość statku. Później, po wnikliwych badaniach wraku, oświadczono, że to skutek zderzenia się z górą lodową. Ta wersja wydarzeń stała się oficjalną i pozostała aż do dziś.

Reklama

Senan Molony, irlandzki dziennikarz, który od 30 lat prowadzi swoje śledztwo w tej niezwykle tajemniczej sprawie twierdzi, że winny był również ogień oraz karygodne zaniedbania.

Wszystko zaczęło się podczas budowy Titanica. W wyniku opóźnień jego oficjalnego oddania do służby, popełniono wiele zaniedbań. Molony wypatrzył na zdjęciach wykonanych w stoczni, że w kotłowniach znajduje się ciemna plama na wewnętrznej ścianie kadłuba, która znajdowała się bezpośrednio nad piecem.

Jego zdaniem, ogień wypaczył kadłub i sprawił, że ta jego część stała się bardziej krucha. Niestety, pech chciał, że w tę właśnie część kadłuba statek uderzył w górę lodową.

Molony jest pewien, że konstruktorzy Titanica wiedzieli o tym defekcie, ale zbagatelizowali go, aby kolejny raz nie opóźniać wodowania statku i wysłania go w pierwszy rejs.

Jak to się mówi: gdy się człowiek spieszy, to diabeł się cieszy. Od tamtego czasu niewiele się zmieniło w kwestiach konkurencji, pośpiechu i bezpieczeństwa. Najlepszym tego przykładem mogą być ostatnie problemy z wybuchającymi bateriami we flagowych smartfonach Samsunga.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama