USA przetestowały bombę termojądrową

W ubiegłym roku Amerykańska Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Jądrowego (NNSA) poinformowała, że po wielu latach testów prototypów, rozpoczyna produkcję nowej broni termojądrowej o nazwie B61. Jest to wydarzenie niezwykłe...

W ubiegłym roku Amerykańska Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Jądrowego (NNSA) poinformowała, że po wielu latach testów prototypów, rozpoczyna produkcję nowej broni termojądrowej o nazwie B61. Jest to wydarzenie niezwykłe...

W ubiegłym roku Amerykańska Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Jądrowego (NNSA) poinformowała, że po wielu latach testów prototypów, rozpoczyna produkcję nowej broni termojądrowej o nazwie B61. Jest to wydarzenie niezwykłe, ponieważ będzie to pierwsza unowocześniona broń tego typu produkowana w USA od końca zimnej wojny.

W obliczu potęgujących się, z miesiąca na miesiąc, na całym świecie konfliktów zbrojnych, Stany Zjednoczone poczynają coraz to dalsze kroki mające na celu, jak najlepsze przygotowanie swojej potężnej armii do globalnej wojny na wielu frontach.

Reklama

Jesienią ubiegłego roku na poligonie testów jądrowych w Nevadzie, armia USA przetestowała dwie bomby termojądrowe B61. Jednak nie doszło do skażenia promieniotwórczego, ponieważ ich rdzenie zostały zastąpione elektroniką pomiarową. Bomby zostały zrzucone przez dwa supernowoczesne bombowce B-2 Stealth, które przeleciały na poligon Tanopah z bazy Whiteman w Missouri.

Trzy tygodnie temu doszło do kolejnego testu. Tym razem pierwszy raz w historii nieuzbrojoną bombę termojądrową zrzucił F-16C. Test również odbył się na poligonie w Nevadzie.

Przygotowanie do testu bomb termojądrowych. Fot. NNSA.

Ujawniony niedawno plan zakłada, że w przyszłości bomba będzie kompatybilna z samolotami B-2A, B-21, F-15E, F-16C/D i F-16 MLU, a także F-35 i PA-200.

W czasie testu, zainstalowana w bombach elektronika miała zebrać informacje potrzebne do oceny działania ulepszonej technologii. Chodziło dokładnie o stwierdzenie, czy spada ona w założony sposób, a co za tym idzie umożliwia celne bombardowanie, oraz o to, czy jest w stanie niszczyć schowane głęboko pod ziemią bunkry.

Pierwsze egzemplarze bomb będą gotowe w 2020 roku. Jednak nie będą to całkowicie nowe ładunki, gdyż program wydłużenia życia (life extension program - LEP) bomb B61 zakłada wykorzystanie ich starych elementów i umieszczenie ich w nowoczesnym opakowaniu, czyniąc całość znacznie celniejszą i skuteczniejszą.

Grafika obrazująca dokonane w bombach modyfikacje. Fot. Hans Kristensen. 

NNSA informuje, że ze starych bomb zostanie użyty tylko ładunek termojądrowy, mający formę metalowego walca kryjącego elementy z plutonu, uranu, trytu, materiałów wybuchowych i różnych dodatków. Ładunek nie jest duży, jednak jest on w stanie wybuchnąć z mocą nawet ponad stu kiloton, czyli około pięciu razy silniej niż bomby zrzucone na Japonię.

W tej chwili udostępniona do produkcji została wersja B61-12 (12 to oznaczenie modyfikacji) będzie miała ograniczoną moc do 20 kiloton. Pentagon uważa jednak, że to w zupełności wystarczy, gdyż maksymalnie zwiększono jednocześnie celności całej broni. Za modyfikacją nowoczesnego systemu naprowadzania stoi nikt inny jak Boeing. Nowe modyfikacje sprawią, że arsenał termojądrowy będzie mógł służyć USA jeszcze przez kolejne 20 lat.

Nowe bomby termojądrowe mają ostatecznie trafić do amerykańskich baz w Europie, prawdopodobnie również do Polski. Aktualnie trwają rozmowy na ten temat, które prowadzone są przez MON.

Źródło:  / Fot. NNSA/Twitter

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama