W Niemczech już zaczęła działać ostra cenzura globalnej sieci

Od 1 stycznia w Niemczech weszło w życie niezwykle kontrowersyjne prawo, które ma pomóc tamtejszemu rządowi na skuteczną walkę z mową nienawiści i fałszywymi wiadomościami w Internecie. Organizacje walczące o prawa człowieka alarmują, że w efekcie tego powstała potężna machina permanentnej inwigilacji...

Od 1 stycznia w Niemczech weszło w życie niezwykle kontrowersyjne prawo, które ma pomóc tamtejszemu rządowi na skuteczną walkę z mową nienawiści i fałszywymi wiadomościami w Internecie. Organizacje walczące o prawa człowieka alarmują, że w efekcie tego powstała potężna machina permanentnej inwigilacji...

Od 1 stycznia w Niemczech weszło w życie niezwykle kontrowersyjne prawo, które ma pomóc tamtejszemu rządowi na skuteczną walkę z mową nienawiści i fałszywymi wiadomościami w Internecie. Organizacje walczące o prawa człowieka alarmują, że w efekcie tego powstała potężna machina permanentnej inwigilacji i cenzury w niemieckiej strefie globalnej sieci.

Wszystkie media mają zaledwie 24 godziny na zablokowanie lub usunięcie treści ze swoich serwisów, która uznana zostanie za mowę nienawiści lub właśnie fake newsa. Jeśli tego nie zrobią, to zostanie nałożona na nich bardzo dotkliwa kara finansowa, bo wynosząca nawet 50 milionów euro.

Reklama

Pierwszą ofiarą nowego prawa stała się Beatrix von Storch, posłanka Alternatywy dla Niemiec (AfD). Napisała na Twitterze "Co do diabła dzieje się w tym kraju? Czy uważacie, że w ten sposób ujarzmicie hordy barbarzyńskich, muzułmańskich, zbiorowo gwałcących mężczyzn" jako reakcję na tweet niemieckiej policji z Leverkusen, która w sylwestrową noc zamieściła na swoim profilu na Twitterze życzenia noworoczne po arabsku. Twitter usunął jej wpis i zawiesił jej konto na 12 godzin, w obawie o kary finansowe.

Donos do niemieckich służb na temat mowy nienawiści i fałszywych wiadomości może złożyć każdy obywatel Niemiec, oczywiście jeśli tylko powoła się na istniejący przepis.

Przypomnijmy, że u naszych zachodnich sąsiadów od 2 lat służby monitorują Internet w poszukiwaniu komentarzy niezgodnych z linią polityki otwartych drzwi na imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, a także nagłaśniania groźnych incydentów z nimi w roli głównej. Policja bardzo często robiła masowe poranne naloty na domy osób, które zamieszczały takie komentarze, rekwirowała ich komputery, aresztowała i nakładała na nich kary finansowe.

Nowe prawo jeszcze bardziej zastraszy obywateli Niemiec i ograniczy ich prawa do swobodnego wyrażania opinii na kluczowe tematy na forach publicznych. Sprawi również, że obywatele reszty Europy nie będą mogli dowiedzieć się od nich, co tak naprawdę dzieje się w ich kraju.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. Unsplash

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy