Shinkansen zabił człowieka, a maszynista zorientował się dopiero po przejechaniu 32 km

W Japonii doszło do tragicznego wypadku. Superszybki pociąg Shinkansen zabił na torach człowieka, ale maszynista dowiedział się o tym po przejechaniu 32 kilometrów.

Do zdarzenia doszło na trasie kolejowej prowadzącej do Tokio, stolicy Kraju Kwitnącej Wiśni. Maszynista prowadzący pociąg, rozpędzający się do ponad 300 km/h, otrzymał informację od drugiego maszynisty o tym, że przód pojazdu jest uszkodzony, a z jego nadwozia spływa krew.

Pociąg zatrzymał się na najbliższej stacji w mieście Shimonoseki w prefekturze Yamaguchi. Na miejsce została wezwana policja i służby ochrony kolei. Po oględzinach okazało się, że wewnątrz osłony aerodynamicznej znajdują się ludzkie szczątki.

Według zeznań maszynisty, do uderzenia doszło w tunelu, ale myślał on, że na tory wtargnęło zwierzę, więc nie poinformował o tym służb kolei, bo uznał, że nie zagraża to bezpieczeństwu pasażerów. Później okazało się, że jego pociąg zabił człowieka, a zniszczenia pociągu są znaczne.

Reklama

Policja przeszukała okolice tunelu i odkryła pustego, zaparkowanego na pobliskim parkingu minivana. Należał on do 52-letniego mężczyzny, który mieszkał w mieście Nogata w prefekturze Fukuoka.

Funkcjonariusze prawa porównali odciski palców mężczyzny z tymi znajdującymi się w osłonie aerodynamicznej pociągu. Okazało się, że są identyczne. Prawdopodobnie mężczyzna targnął się na swoje życie.

Pomimo faktu, że w Japonii samobójstwa to chleb powszedni, to jednak tego typu incydenty, z pociągami Shinkansen w roli głównej, zdarzają się bardzo rzadko.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. ANN News

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy