Rzucił instagramową piękność, by móc więcej grać w Call of Duty

Jak to możliwe, że porzucił najseksowniejszą pogodynkę świata, żeby mieć więcej czasu na granie? Takie pytanie zadaje sobie teraz wiele osób, bo rozstanie profesjonalnego gracza Feze Censora i Yanet Garcii.

To obecnie jeden z najgorętszych tematów w sieci. Jeśli jednak nie słyszeliście jeszcze o tej sprawie, to postaramy się ją szybko wyjaśnić. Jej bohaterami są profesjonalny gracz Call of Duty oraz słynna instagramowa gwiazda, którzy postanowili zakończyć swój związek. A konkretniej postanowił to zrobić Douglas 'Censor' Martin, motywując swoją decyzję niemożnością pogodzenia przygotowania do największych turniejów e-sportowych na świecie z godzinami pracy swojej dziewczyny, co miało doprowadzić do rozpadu ich związku. Rozstanie jakich wiele, prawda? Okazuje się, że nie do końca, bo po decyzji Censora w sieci zawrzało! Wielu internautów wiesza na mężczyźnie psy, nie mogąc zrozumieć, jak można „być tak głupim, żeby porzucić chodzący ideał na rzecz durnego grania”. 

Reklama

Gry vs kobiety, czyli o tym, że uroda jest najważniejsza

Trudno w to uwierzyć? A jednak, takie właśnie opinie pojawiają się w sieci najczęściej i niewiele osób zauważa tu poważny problem z postrzeganiem kobiet w mediach, głównie tych społecznościowych. Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że od pewnego rozstania do poważnych problemów społecznych daleka droga, ale kiedy czyta się kolejne komentarze, to odnosi się wrażenie, że w dzisiejszych czasach jedyną słuszną wartością jest uroda. Idąc tym tokiem myślenia to właśnie Yanet Garcia jest największą poszkodowaną całej sytuacji, a profesjonalizm Censora i jego dążenie do samodoskonalenia nie przedstawiają żadnej wartości, bo wszystko sprowadza się do tego, że dziecinny facet woli gry niż dobrą laskę. Idę o zakład, że gdyby partnerka gracza nie była rozpoznawalną modelką i influencerką, a jedynie normalną dziewczyną, to nikt nie zwróciłby na całą sprawę uwagi.

I choć wielu z Was może uznać, że nieco przesadzam, to wydaje mi się, że nie jest to najlepszy przykład dla młodych ludzi, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z mediami społecznościowymi i nie mają świadomości tego, że nie tak wygląda prawdziwe życie. Od młodych lat wpajamy im bowiem, że liczy się jedynie wygląd i bez pośladków w stylu sióstr Kardashian, wypełnionych botoksem ust, markowych ubrań, drogiej biżuterii i najnowocześniejszych gadżetów jest się nikim. A chyba lepiej byłoby za przykład postawić im właśnie Douglasa Martina, który uznał, że samodoskonalenie i pasja jest dla niego ważniejsze niż związek, który staje mu na drodze do sukcesu.

Źródło: GeekWeek.pl/BusinessInsider/ Fot. Instagram 

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy