Szef BMW nie wierzy w autonomiczne pojazdy. „Same zdecydują, kogo zabić”

Przyszłość motoryzacji to pojazdy autonomiczne, ale ich rozwój już zaczyna wywoływać poważne problemy natury etycznej. Szef koncernu BMW mówi głośno o tym, co wielu bagatelizuje.

Ian Roberston, przedstawiciel BMW na Wielką Brytanię, powiedział na konferencji Stowarzyszenia Producentów Samochodów i Przedsiębiorców (SMMT), że nie wierzy w pojazdy autonomiczne i nawet najwyższy, 5. poziom autonomiczności nie pozwoli przyszłym pasażerom takich pojazdów poczuć się bezpiecznie.

Roberston wie, co mówi, zajmuje się technologiami autonomicznymi w BMW od dawna. Poruszył też kwestię, o której wielu nie chce słyszeć, a nawet ją permanentnie bagatelizują. Pojazdy dysponujące najwyższym stopniem autonomiczności wciąż będą udoskonalane, aby oferować jak najwyższy poziom zaawansowania i bezpieczeństwa.

Reklama

Problem w tym, że systemy wymiany informacji pomiędzy pojazdami, które będą miały za zadanie przewidywać przyszłe zdarzenia na drodze i z wyprzedzeniem na nie reagować, będą determinowały pewne określone zachowania pojazdów w chwili ich wystąpienia. Szczególnie dotyczy to pojazdów kierowanych przez żywych kierowców, bo przecież takich przez najbliższe lata będzie większość.

Szef BMW nie wierzy w pojazdy autonomiczne. Czy pojazdy zdecydują za nas, kogo zabić na drodze?. Fot. BMW.

Jeśli dojdzie do sytuacji na drodze, w której systemy autonomiczne wykryją niebezpieczeństwo nadchodzące ze strony zwykłego samochodu (pojazdy Tesli potrafią informować kierowcę na kilka sekund przed wystąpieniem groźnych sytuacji), to jak myślicie, jaką decyzję podejmą? Kierowcy ratują siebie, a kogo będą ratowały systemy AI? Obecnie systemy mogą zahamować przed przeszkodą lub ją ominąć, ale w przyszłości w końcu dojdzie do momentu, w którym będą mogły zdecydować, kogo zabić, aby nas/innych uratować.

Ian Roberston obawia się takich technologii. Uważa, że niebawem nie będzie żadną przeszkodą dla systemów autonomicznych w pojazdach mieć stały dostęp do Internetu i bazy danych kierowców oraz sprawdzić tam, który z kierowców biorących udział w zbliżającym się zdarzeniu drogowym ma np. raka w fazie terminalnej. Na tej podstawie będą mogły zdecydować o tym, czy można poświęcić jego życie dla np. w pełni zdrowiej rodziny podróżującej małym samochodem.

Chociaż brzmi to wszystko jak scenariusz z filmu sci-fi, to jednak prędzej czy później takie dylematy natury moralnej i etycznej pojawią się wraz z rozwojem technologii autonomicznej. W końcu Unia Europejska już w przeszłości wymusiła na producentach samochodów obowiązkową instalację systemów ABS, ESP i poduszek powietrznych, a niebawem dojdzie do tego automatyczne ograniczenie prędkości do obowiązujących przepisów. W czym problem, żeby UE w swoim planie ratowania jak największej liczby ludzi na drogach i dbania o ich bezpieczeństwo, nie sięgnęła po nasze dane w celu zwiększenia efektywności całego procesu?!

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. BMW

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy