Nowe odkrycie wywraca do góry nogami wiedzę o tempie ekspansji Wszechświata

Wróciliśmy do punktu wyjścia. Znowu wiemy, że nic nie wiemy. Przynajmniej takie rewelacje dochodzą do nas od naukowców z Texas Tech University, którzy dokonali niezwykłego odkrycia.

Wskazują oni, że supermiękkie promieniowanie rentgenowskie może pochodzić nie tyle z procesów fuzji jądrowej, tylko z akrecji. Astronomowie do mierzenia tempa rozszerzania się Wszechświata wykorzystują detekcję supermiękkiego promieniowania rentgenowskiego, które pochodzi od specyficznego rodzaju supernowych, a mianowicie powstającego na powierzchni białych karłów. Jednak najnowsze obserwacje podważają wiarygodność pomiarów i występowania całego zjawiska. Naukowcy odkryli bowiem źródło supermiękkiego promieniowania, które wyraźnie nie ma swojego źródła w procesie fuzji jądrowej.

Reklama

Zdarzenie oznaczone nazwą ASASSN16-oh zostało wykryte w ramach przeglądu nieba All-Sky Automated Survey i wystąpiło jako zjawisko przejściowe w Małym Obłoku Magellana. Astronomowie z Texas Tech University wykorzystali w swoich kolejnych badaniach Obserwatorium Swift oraz Obserwatorium Rentgenowskie Chandra. Szybko okazało się, że źródło emisji promieniowania pochodzi z powierzchni mniejszej od białego karła, więc nie może być tutaj mowy o powstaniu procesu fuzji jądrowej na skutek przechwytywania materii przez białego karła z towarzyszącej mu gwiazdy, gromadzeniu się materiału na powierzchni i rozgrzewaniu się go, co prowadzi do powstania fuzji jądrowej.

Nowe odkrycie wywraca do góry nogami wiedzę o tempie ekspansji Wszechświata. Fot. NASA/CXC/M.Weiss.

Naukowcy wskazują, że źródłem emisji musi być akrecja, czyli proces gromadzenia materii. Materia z znajdującego się w układzie czerwonego olbrzyma spływa niestablnie na białego karła posiadającego bardzo duży dysk emisyjny. Gdy prędkość spływu materii wzrasta, jasność układu rośnie, co objawia się emisją supermiękkiego promieniowania rentgenowskiego. trzeba tutaj podkreślić, że szybkość transferu materii jest najszybszy, z jakim kiedykolwiek mieliśmy do czynienia w przypadku układu tego typu.

„Takie układy gwiazd od dawna stanowiły waży element badania tempa rozszerzania się Wszechświata. Aby zmierzyć to tempo dokładniej, niż robimy to teraz, musimy poznać dokładnie źródło supernowych typu Ia. Tak czy inaczej, to odkrycie każe nam ponownie przemyśleć podejście do łączenia grupy tych obiektów z częstotliwością eksplozji supernowych i ich wpływu na metody pomiaru tempa rozszerzania się wszechświata” - powiedział prof. Tom Maccarone z Texas Tech Department of Physics and Astronomy.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. NASA/CXC/M.Weiss

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy