Scarlett Johansson idzie na wojnę z DeepFake’ami. Czy to w ogóle ma sens?

Aktorka po raz kolejny wyraziła swoją niechęć i oburzenie wobec filmików, które bezprawnie wykorzystują wizerunki słynnych osób, łącząc je z branżą porno, w efekcie czego powstają filmy dla dorosłych, w których te rzekomo grają.

Scarlett Johansson to najlepiej opłacana aktorka Hollywood, więc jej zdanie z pewnością zostanie wysłuchane, a do tego osobiście przekonała się ona o konsekwencjach wycieku nagich zdjęć do sieci. W 2012 roku pewien haker został skazany na 10 lat więzienia za włamanie do komputerów gwiazd, w tym Johansson właśnie i kradzież ich zdjęć, a następnie umieszczenie w internecie.

Mówimy oczywiście o pikantnych zdjęciach, które miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego, co zostało przez sąd surowo ukarane, żeby odstraszyć potencjalnych naśladowców. Okazuje się jednak, że w przypadku deepfake’ów, czyli technologii wykorzystywanej m.in. do „przeszczepiania” aktorkom porno twarzy znanych celebrytek, najprawdopodobniej nie będzie kogo oskarżać…

Reklama

… trudno bowiem postawić przed sądem sztuczną inteligencję, która się tym zajmuje. Scarlett Johansson, która padła już ofiarę tej technologii, postanowiła zabrać głos w sprawie i wyrazić swój sprzeciw wobec tego, że ona i jej sztab są tu kompletnie bezradni: - Obecnie to pościg bez sensu, legalnie, głównie dlatego, że internet stał się ogromnym tunelem ciemności, który pożera samego siebie.

- Każdy kraj ma swoje regulacje dotyczące praw autorskich, więc nawet jeśli zamkniemy kilka stron w Stanach Zjednoczonych, to dla przykładu podobne zasady mogą nie obowiązywać w Niemczech. Niestety byłam na tej drodze już wiele, wiele razy. Fakty są takie, że próba ochrony własnej osoby przed internetem i jego zdeprawowaniem to stracona sprawa.

Zdaniem aktorki proces zepsucia sieci sięga już tak głęboko, że to tylko kwestia czasu, kiedy podobne sytuacje zaczną dotykać również zwykłych ludzi i być może dopiero wtedy zaczniemy zmieniać swoje podejście do tych kwestii. I trudno się z nią nie zgodzić, szczególnie kiedy bez problemu możemy znaleźć takie treści na stronach, które już wiele miesięcy temu chwaliły się zbanowaniem deepfake’ów, jak np. Pornhub.

Źródło: GeekWeek.pl/theverge/Fot. flickr.com/photos/thejointstaff/31379224721

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy