Chińskiemu naukowcowi, który zmodyfikował genetycznie dzieci, grozi kara śmieci

W listopadzie lotem błyskawicy świat obiegła wiadomość o pierwszej w historii modyfikacji genetycznej dokonanej u żywych istot ludzkich. Utopijna wizja projektowania dzieci na życzenie stała się rzeczywistością w Chinach.

Zabieg był przeprowadzony przez chińskiego profesora He Jiankui z Południowochińskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Shenzhen. Celem modyfikacji genetycznych dokonanych na dzieciach było nic innego, jak ich udoskonalenie. Z pomocą potężnego narzędzia biotechnologii ostatnich lat, czyli CRISPR-Cas9, usunięto z embrionów gen CCR5, którego brak w genomie ludzi skutkuje całkowitą odpornością na zarażenie się wirusem HIV.

Dwie dziewczynki, bliźniaczki, urodziły się kilka miesięcy temu. Naukowiec i rząd nie ujawnili personaliów dzieci. Wiemy tylko, że czują się świetnie, a ich rodzice nie mieli świadomości, w jakim eksperymencie biorą udział. Rząd poinformował, że dzieci zostaną odebrane rodzicom i odizolowane od społeczeństwa, by zadbać o bezpieczeństwo ich samych oraz wszystkich obywateli. Przez kolejne miesiące i lata będą one obserwowane oraz badane pod kątem ogólnego stanu zdrowia i możliwości pojawiania się defektów.

Reklama

Eksperyment Chińczyka wzbudził mnóstwo kontrowersji w środowisku naukowym na całym świecie i został ostro potępiony przez grupę 120 naukowców, którzy napisali w liście otwartym, że „Puszka Pandory została otwarta. Mamy jeszcze iskierkę nadziei, że uda się ją zamknąć, zanim będzie za późno”. Swoją cegiełkę do tej bulwersującej sprawy dodał chiński rząd. He Jiankui został natychmiast uwięziony w areszcie domowym, a teraz, po 3 miesiącach, dowiadujemy się, że na ten wyczyn grozi mu kara śmierci.

Chińskie władze są surowe względem łamania prawa, tym bardziej jeśli chodzi o eksperymenty genetyczne prowadzone na ludziach. Co prawda, w Państwie Środka prowadzi się takowe, ale na osobach śmiertelnie chorych, które nie będą mogły się rozmnażać lub bezpośrednio na embrionach, które później są niszczone. Wszystkie testy są wnikliwie monitorowane przez komórki rządowe.

He Jiankui dokonał jednak modyfikacji nie informując o tym władz, na własną rękę i to z wykorzystaniem sprzętu oraz technologii rozwijanych na uniwersytecie, na którym pracował, oczywiście, również bez informowania o tym jego władz. Po ujawnieniu swojego dokonania, z czego jest dumny, na jakiś czas znikł, ale szybko został schwytany przez służby specjalne i przewieziony do nieznanej lokalizacji.

W najnowszym wydaniu The Telegraph możemy przeczytać, że rząd poważnie zastanawia się, jakie kroki poczynić względem niepokornego profesora. W grę wchodzi kara śmierci, która w Chinach wykonywana jest dość często i to za o wiele mniejsze przestępstwa. Władze mogą chcieć He Jiankui poważnie ukarać dla przykładu, by jego historia stała się ostrzeżeniem dla innych naukowców, w których głowach zrodzi się diabelski plan doprowadzenia do narodzin zmodyfikowanych genetycznie dzieci.

Chiński naukowiec powiedział, że chciał uczynić świat lepszym, skoro mamy do dyspozycji takie technologii, to czemu już nie zacząć z nich korzystać. Chociaż najskuteczniejsza obecnie na świecie metoda edycji genów CRISPR-Cas9 powszechnie wykorzystywana jest w tego typu eksperymentach, to jednak wciąż nie ma jednoznacznych dowodów na to, że jest w pełni bezpieczna. Pojawiło się już kilka prac naukowych, które pokazują, że modyfikacje genetyczne mogą prowadzić do nieznanych nam oraz ciężkich do przewidzenia i kontrolowania mutacji. Mogą one ostatecznie doprowadzić do pojawiania się potwornych defektów u przyszłych pokoleń. Dlatego Chiński rząd zareagował na te wieści w taki, a nie inny sposób.

Z drugiej strony, wizja stworzenia nowego, ulepszonego społeczeństwa, które będzie odporne na najgroźniejsze choroby świata, jest sporą pokusą nie tylko dla nas, ale również dla rządów krajów borykających się z epidemiami np. HIV, Polio lub Ebolą. Problemem może to być natomiast dla koncernów farmaceutycznych. Stracą one spore dochody ze sprzedaży leków, które zostaną zastąpione raz na zawsze eliminacją poszczególnych genów u jeszcze nienarodzonych dzieci.

Modyfikacji genetycznych u ludzi raczej nie unikniemy, bo są one naszą przyszłością i nadzieją na pokonanie najgroźniejszych chorób oraz spokojną egzystencję na innych planetach, w niegościnnych dla zwykłych ludzi warunkach. Kiedyś metoda In Vitro była czymś nie do pomyślenia dla wielu, a dziś stała się powszechna i dzięki niej na świat mogą przyjść dzieci rodziców, którzy w naturalny sposób nigdy by dzieci mieć nie mogli.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. MaxPixel

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy