Koniec znikających samolotów. Ruszył satelitarny system śledzenia lotów na żywo

Chyba wszyscy pamiętamy tajemnicze zaginięcie Malaysia Airlines 370, do którego doszło w 2014 roku. Lecący z Kuala Lumpur do Pekinu samolot zniknął z radarów nad Morzem Południowochińskim i do dziś nie wiadomo, co się stało.

A wszystko dlatego, że jeszcze do niedawna tylko 30% powierzchni naszej planety było w zasięgu radarów naziemnych oraz odbiorników sygnałów położenia samolotów. Co z pozostałymi 70%? To niestety tereny pustynne, górskie, dżungle i oceany, gdzie śledzenie samolotów było niemożliwe… no właśnie, było, bo teraz satelitarny system Aireon umożliwia śledzenie z orbity 100% powierzchni naszej planety.

Teraz możemy zapomnieć o takich sytuacjach, oczywiście pod warunkiem, że samoloty będą wyposażone w ADS-B, bo właśnie na tym standardzie opiera się nowy satelitarny system. Nie powinno stanowić to jednak problemu, bo obecnie z nadajników tego typu korzysta na całym świecie ok. 10 tysięcy przewoźników, więc nowa metoda monitorowania lotów nie wymaga od nich praktycznie żadnych dodatkowych akcji i może być stosowana dosłownie od ręki.

Reklama

Samoloty wyposażone w ADS-B cały czas ustalają swoją lokalizację za pomocą GPS, a potem wysyłają ją sygnałem radiowym, razem z numerem lotu, jego celem, rodzajem samolotu, prędkością i wysokością. Mówiąc krótko, kontrola lotnicza i właściciele samolotów w czasie rzeczywistym dostają wszystkie potrzebne informacje, i to niezależnie od tego, czy samolot znajduje się nad terenem pozostającym w zasięgu radarów naziemnych, czy też wcześniej niedostępnym dla śledzenia, jak pustynia i góry.

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego dopiero teraz? Otóż okazuje się, że nowy system wymagał wymiany satelitów sieci satelitarnej Iridium, bo stare przestały być wystarczające, a proces wymiany musiał trochę potrwać. Niecałe dwa tygodnie temu rakieta nośna Falcon 9 od SpaceX wyniosła na orbitę 10 ostatnich satelitów telekomunikacyjnych Iridium NEXT, które wyposażono, przy okazji, w odbiorniki sygnałów ADS-B systemu Aireon.

Mówiąc krótko, system już działa i jest dostępny dla zainteresowanych, a wśród pierwszych klientów znaleźli się tacy przewoźnicy, jak Qatar Airways i Malaysia Airlines, właściciel feralnego lotu 370, który najwyraźniej nie ma zamiaru dopuścić do powtórki tych przykrych wydarzeń. A jak twierdzi CEO Aireon, Don Thoma: Korzyści dla klientów będą subtelne. Dobrze wiedzieć o bezpiecznym śledzeniu, ale miejmy nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli z niego korzystać. Jest też wiele innych subtelnych poprawek, samoloty będą mogły startować szybciej, bo kontrola lotów je widzi. Można będzie skrócić trasy, ale pozwolić szybszym samolotom mijać te wolniejszy, co zaoszczędzi paliwo. Wszystko to sumuje się na znaczną poprawę systemu powietrznego.

Źródło: GeekWeek.pl/kosmonautyka/ Fot. Aireon

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy