Sonda Hayabusa-2 zbombardowała planetoidę Ryugu i zbadała jej powierzchnię

Ubiegłej nocy japońska sonda, jako pierwsza w historii ludzkości, zbombardowała powierzchnię bardzo starej i tajemniczej planetoidy Ryugu, która potencjalnie zagraża naszej planecie, a następnie zbadała jej powierzchnię.

Japońska misja pozwoli nam lepiej poznać niezwykłe cało niebieskie, które od miliardów lat podróżuje po przestrzeni kosmicznej i skrywa w sobie tajemnice powstania Układu Słonecznego i naszej planety. W czerwcu ubiegłego roku, sonda zakończyła swoją podróż do Ryugu i znalazła się ok. 280 milionów kilometrów od Ziemi. We wrześniu na jej powierzchni wylądowały dwa łaziki o nazwie MINERVA II-1 i II-2, które wykonały zdjęcia powierzchni obiektu i zebrały dane na potrzeby przygotowań do lądowania sondy Hayabusa-2. W październiku na powierzchni planetoidy pojawił się również niemiecko-japoński próbnik o nazwie MASCOT.

Reklama

Hayabusa-2 w zeszłej nocy wylądowała na planetoidzie i stworzyła w jej powierzchni sztuczny krater, którego proces powstawania śledziła. Został on wydrążony dzięki impaktorowi (Small Carry-on Impactor, SCI), będącym 2,5 kilogramowym blokiem miedzi. Miedź została uformowana w impaktor pod wpływem eksplozji 4,5 kilograma plastycznego materiału wybuchowego typu HMX. Zderzenie z planetoidą odbyło się z prędkością ok. 1100 km/h. Naukowcy z JAXA poinformowali, że cały ten karkołomny manewr przebiegł pomyślnie.

Ale to nie koniec wyzwań dla Japończyków. Sonda Hayabusa-2 pobierze próbki z powierzchni Ryugu, a następnie dostarczy je na Ziemię, w celu ich bardziej wnikliwych badań. Dlatego misja ta jest uważana za historyczną. Sonda powinna rozpocząć powrót na Ziemię w grudniu 2019. Próbki natomiast powinny wpaść w ręce naukowców rok później. Dlaczego są one tak ważne?

Należy ona do grupy Apollo, co oznacza, że w przyszłości może stanowić zagrożenie dla naszej planety. Dlatego też Japończycy (we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną) chcą ją lepiej zbadać, by dowiedzieć się więcej na temat tego typu obiektów, a nawet sprawdzić w praktyce, czy można je będzie skutecznie zneutralizować.

Planetoida Ryugu ma średnicę ok. 900 metrów i okrąża naszą dzienną gwiazdę w ciągu 474 ziemskich dni. Z najnowszych analiz wynika, że na powierzchni obiektu nie ma regolitu, czyli drobnego pyłu powstałego na skutek bombardowania skał przez wysokoenergetyczne cząstki wiatru słonecznego i mikrometeoroidy. Zamiast niego licznie występują tam bloki skalne z ostrymi i zaokrąglonymi brzegami. Obiekt jest o wiele bardziej wilgotny i bardziej usiany głazami, niż początkowo zakładano.

To bardzo zdziwiło naukowców. Ten obraz nie pasuje do naszej wizji tworzenia się Układu Słonecznego. Planetoida ta należy do grupy C, czyli obiektów bogatych w węgiel, więc reprezentujących obiekty, które liczą sobie ponad 4,5 miliarda lat. Były one podstawowym budulcem planet, wówczas formujących się w naszym Układzie Słonecznym. Naukowcy wyliczają, że w okolicach Ziemi krąży ok. 17 tysięcy takich obiektów.

Źródło: GeekWeek.pl/JAXA / Fot. JAXA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy