Okrągły milion dolarów za kilka godzin grania w gry? Takie rzeczy tylko od EA

O tym, że w e-sporcie są coraz większe pieniądze, wiedzą chyba wszyscy, ale jednocześnie mało kto spodziewał się chyba, że można zarobić aż tyle - 1 milion dolarów za kilka godzin grania i streamowania rozgrywki?

Właśnie tyle zapłacić miało EA, czyli wydawca ostatniego hitu Apex Legends, jednemu z najpopularniejszych streamerów na świecie, Tylerowi Blevinsowi, lepiej znanemu jako Ninja, za kilkugodzinną promocję tej nowości. Oczywiście nie każdy może liczyć na tak spektakularne zarobki, oferując jednocześnie tak ogromne rzesze potencjalnych odbiorców, ale wygląda na to, że EA postanowiło solidnie zainwestować w promocję swojego battle royale.

I w sumie to trudno się mu dziwić, bo do tej pory wydawało się, że na rynku liczą się tylko dwa wielkie hity, czyli Playerunknown's Battlegrounds i Fortnite i nie ma tu już miejsca na trzeciego gracza. Tymczasem okazuje się, że byliśmy w ogromnym błędzie, bo Apex Legends z miejsca przyciągnęło ogromne zainteresowanie i tylko w pierwszym miesiącu od premiery mogło się pochwalić wynikiem ponad 50 milionów graczy.

Reklama

Z pewnością duża w tym zasługa właśnie takich osób, jak Ninja, który ma ogromną rzeszę followersów i jest niemal gwarantem powodzenia każdej kampanii promocyjnej. Wystarczy tylko spojrzeć na jego zarobki, streamer deklaruje, że w dobrym miesiącu zarabia nawet 500 tysięcy dolarów! Co prawda nawet w takiej sytuacji 1 mln dolarów za kilka godzin streamowania i wpis na Twitterze to ogromna suma, ale...

studio odpowiedzialne za Apex nie ukrywa, że chciało uczynić 5 lutego dniem, w którym trudno uciec przed ich nową grą: - Od początku chodziło nam o taki dzień, w którym nie jesteś w stanie uciec od Apex, jeśli choć trochę interesujesz się graniem. Chcieliśmy, żeby to wyglądało jak specjalne wydarzenie, odbywające się na całym świecie jednego dnia - twierdzi producent gry,  Drew McCoy.

Mówiąc krótko, EA zapłaciło również innym streamerom, na liście płac znaleźli się m.in. Shroud (Michael Grzesiek) i Myth (Ali Kabbani), którzy również zobowiązali się promować grę w umówionym wcześniej terminie, ale z pewnością nie mogli liczyć na tak ogromne zyski jak Ninja. Tak czy inaczej, cała ta sytuacja pokazuje dokładnie, jak ważnym elementem kampanii promocyjnych są w dzisiejszych czasach streamingi i prowadzący je influencerzy, którzy mogą wręcz zdecydować o sukcesie bądź porażce produktu, tytułu czy usługi.

Źródło: GeekWeek.pl/techspot/Fot. EA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy