Czy wiecie, dlaczego myśliwce TIE z Gwiezdnych wojen brzmią jak... słonie?

Dziś mamy nie lada gratkę dla wszystkich fanów kosmicznej sagi, którzy mogą dowiedzieć się, w jaki sposób powstawały kultowe już dla niej dźwięki, oczywiście było to jeszcze za czasów, kiedy nie wszystko robił komputer.

YouTube’owy kanał zatytułowany Indepth Sound Design wyciągnął właśnie rękę do fanów Gwiezdnych wojen i wrzucił do sieci materiał, który wydaje się być komentarzem inżyniera dźwięku, Bena Burtta, do Epizodu VI: Powrót Jedi z 1983 roku. Jeśli interesuje Was, jak kiedyś robiło się wielkobudżetowe filmy, to musicie to zobaczyć - choć ostrzegamy, że materiał jest długi!

Jeśli jednak wystarczy Wam cierpliwości i wolnego czasu, to dowiecie się wielu interesujących faktów na temat dźwięków z kultowej sagi i tego, w jaki sposób były rejestrowane. Co jednak ciekawe, większość z nich była dziełem przypadku, jak choćby najbardziej kultowy dźwięk mieczy świetlnych. Jak twierdzi Ben Burtt: - Któregoś razu między nagraniami nosiłem przy sobie mikrofon, w pewnym momencie minąłem odbiornik telewizyjny, który był włączony, ale miał wyciszony dźwięk - ten wydał wtedy z siebie niezwykły szum.

Reklama

- Musiał złapać sygnał z telewizora, a że to był naprawdę świetny bzyk, to go nagrałem i połączyłem z dźwiękiem wydawanym przez silnik projektora, taka kombinacja w proporcjach 50:50 stała się dźwiękiem miecza świetlnego. Oczywiście potrzeba było jeszcze dopracować dźwięk miecza świetlnego w ruchu, bo bohaterowie przecież się z nim przemieszczają i machają nim w powietrzu (...) Tylko szum, szum i bzyczenie połączone w niekończący się dźwięk, a później kolejny mikrofon i machanie nim w powietrzu niedaleko głośnika, żeby wywołać efekt Dopplera.

Podobnymi metodami uzyskano niemal wszystkie elektroniczne dźwięki obecne w filmie, ale co ciekawe duża część z nich została nagrana przez Bena Burtta w jego nastoletnich latach, kiedy nie miał jeszcze pojęcia, że przyjdzie mu pracować nad tak słynnym projektem. - Pochodzą z krótkofalówki mojego dziadka, która była zbudowana w latach 30. Wydawała się odbierać dźwięki, których nikt inny nie odbierał i często z niej korzystałem, bo fascynowały mnie te wszystkie sygnały wydające się dochodzić z kosmosu. Nagrałem je więc i zachowałem taśmy, a kiedy zaczęliśmy tworzyć Gwiezdne wojny skorzystałem z nich i wcisnąłem fragmenty tu i ówdzie - dodaje inżynier.

A jako że Gwiezdne wojny były filmem Fox, to ekipa miała też dostęp do dźwięków ze starych filmów tej wytwórni, z których mogła korzystać. Ben Burtt okazał się wielkim fanem takiego rozwiązania, stąd też myśliwce TIE wykorzystują dźwięk... ryczących słoni, a Y-wing przypominają podmuchy i wycie wiatru w górach, bo tak ich odgłosy właśnie były nagrywane. Zaintrygowani? Świetnie, więcej ciekawostek w dołączonym filmie.

Źródło: GeekWeek.pl/popularmechanics

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy