Najbogatszy człowiek świata planuje misję kosmiczną na „księżycową Antarktydę”

Jeff Bezos, szef Amazona i Blue Origin poinformował, że jego firma podjęła ścisłą współpracę z NASA i ESA, by wspólnie zbudować pierwszą kolonię na Srebrnym Globie. Za 2 tygodnie poznamy cały plan podboju Księżyca.

Miliarder zamierza jako pierwszy rozpocząć budowę baz na tym obiekcie. Na oficjalnym profilu twitterowym firmy pojawiło się jedno ze słynnych zdjęć z nieudanej wyprawy Shackletona na Antarktydę z podpisem 5.9.19. Jest to nawiązanie do krateru Shackletona, znajdującego się w okolicach południowego bieguna Księżyca. To właśnie w nim mają wylądować przyszłe misje bezzałogowe i załogowe. Pojawiła się też data konferencji firmy. Wówczas poznamy więcej szczegółów na ten temat.

Krater Shackletona jest jednym z najlepszych miejsc do kolonizacji tego obiektu. Znajdują się w nim obszary pogrążone w cieniu i skrywające duże pokłady lodu wodnego. Można powiedzieć, że to taka „księżycowa Antarktyda”. Lód jest kluczowym elementem normalnego funkcjonowania przyszłych kolonii. Dzięki niemu astronauci będą mieli swobodny dostęp do wody, tlenu i paliwa.

Reklama

Pierwszy planowany start rakiety New Glenn ma nastąpić w 2020 roku. Silnik BE-4, który ma ją napędzać (kilka silników), praktycznie jest już gotowy. Firma na razie nie ujawniła większej ilości danych na temat rakiety, ale wiadomo, że na niską orbitę okołoziemską może ona wynieść od 32 do 55 ton ładunku. Specjaliści uważają, że na Księżyc może to być już ok. 15 ton.

Co ciekawe, firma jest w trakcie budowy dużego lądownika o nazwie New Lindbergh (wcześniej Blue Moon). Będzie on mógł polecieć na Księżyc dzięki kilku rodzajom rakiet. Wymieniana jest tu kompatybilność z systemem Space Launch System, Vulcan, Atlas i oczywiście rodzimą New Glenn. Dlatego projektem miliardera bardzo interesuje się NASA.

Lądownik ma być w stanie dostarczyć na powierzchnię Księżyca kilka ton ładunku, w tym systemy podtrzymania życia, zapasy i elementy baz. Blue Origin chce zainicjować pierwszą jego misję już w 2023 roku. Można śmiało rzec, że aktualnie najbogatszy człowiek świata najprawdopodobniej będzie pierwszym, który w XXI wieku wyśle dużą misję na naturalnego satelitę naszej planety. SpaceX i Chińczycy chociaż mają podobne plany, to jednak wszystko wskazuje na to, że uczynią to sporo później.

Nie bez znaczenia ma tutaj fakt nacisków Donalda Trumpa na NASA, by załogowa misja na Księżyc odbyła się jeszcze za jego przyszłej prezydentury, czyli do roku 2024. Agencja będzie wspierała rodzime firmy, a wśród nich właśnie Blue Origin, która jest szczególnie skupiona na naturalnym satelicie naszej planety, o wiele bardziej od SpaceX i innych firm. Lądownik New Lindbergh ma bowiem napędzany być ciekłym tlenem i wodorem, czyli materiałami, które będą dostępne w kraterze.

Bezos stwierdził niedawno, że ludzkość musi się spieszyć i jak najszybciej ruszyć w kosmos, by uratować Ziemię. Chodzi mu o zagrożenia powstające nie tylko bezpośrednio na naszej planecie, jak globalne ocieplenie i kataklizmy, ale przede wszystkim te mogące nadejść z głębi kosmosu. Mowa tutaj o kosmicznych skałach, które mogą przekreślić przyszłość naszej cywilizacji.

Źródło: GeekWeek.pl/Blue Origin / Fot. Blue Origin

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy