Deszcz spadających gwiazd na żądanie zobaczymy jeszcze w tym roku

Dzięki Japończykom niebawem będziemy mogli zamówić sobie na ważne uroczystości deszcze spadających gwiazd. Pierwszy spektakl ma odbyć się w tym roku, a oficjalny na Igrzyska Olimpijskie w Tokio w 2020 roku.

Chociaż o tym przedsięwzięciu słyszymy od kilku lat, to jednak dopiero teraz mamy pewność, że będzie zrealizowane. Firma ALE poinformowała właśnie o pomyślnym umieszczeniu na ziemskiej orbicie testowego satelity, dzięki któremu będzie można w praktyce sprawdzić opracowywaną od kilku lat technologię. Ważący 68 kilogramów satelita ALE-1 poleciał w kosmos na pokładzie rakiety Epsilon w ubiegły piątek (18.01). Start odbył się z kompleksu Uchinoura Space Center, położonego w prowincji Kagoshima w południowej Japonii.

Firma ALE chce dać ludzkości możliwość podziwiania niezwykłego spektaklu, który rozegra się na nocnym niebie. Będzie on wyglądał o wiele bardziej spektakularnie od deszczu spadających gwiazd z roju Perseidów, który możemy oglądać każdego roku w sierpniu. Specjaliści w tym celu nawiązali współpracę z naukowcami z kilku japońskich uniwersytetów. Efektem jest budowa pierwszego testowego satelity ALE-1. Jest to urządzenie typu CubeSat. W tej chwili jest to jedno z najbardziej zaawansowanych, jakie znajdują się na ziemskiej orbicie.

Reklama

Pewnie myślicie, że piękna wizja Japończyków, o stworzeniu sztucznego spektaklu spadających gwiazd, nie jest możliwa do realizacji. W innych częściach świata może i tak, ale w Japonii nie ma rzeczy niemożliwych. Naukowcy docelowo planują przygotowanie setek mikrosatelitów, wyposażonych w małe kapsułki wypełnione różnokolorowym proszkiem.

Każde urządzenie zabierze na swój pokład ok. 300 takich kapsułek o średnicy 1 centymetra, które będą wykonane ze specjalnie opracowanych stopów metali. Uwalniane one będą w odstępie jednej sekundy. Kapsułki będą spalały się w atmosferze na wysokości od 60 do 80 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi. Cały ten proces objawi się na niebie jako deszcz spadających gwiazd.

Specjaliści z ALE twierdzą, że jasność sztucznych meteoroidów osiągnie -0,86 mag. To sprawi, że niesamowity spektakl będzie widoczny na obszarze o średnicy do 200 kilometrów od wyznaczonego miejsca na Ziemi, czyli np. siedziby jakiejś firmy, która za kwotę 16 tysięcy dolarów, za jedną spadającą gwiazdę, zdecyduje się zamówić takie kosmiczne show.

Co ciekawe, taki pokaz interesuje też naukowców. Pomagają oni firmie ALE, gdyż interesują ich procesy zachodzące w atmosferze, a kapsułki przelatujące przez nią, byłyby obserwowane przez naziemne teleskopy, co mogłyby dostarczyć bardzo dużo ważnych informacji.

Czy znajdą się chętni na takie astronomiczne atrakcje? Oczywiście, że tak, klientami mogliby być np. państwo młodzi, którzy uważają, że fajerwerki są czymś sztampowym i wolą np. wypowiedzieć życzenia, podczas cudownego deszczu spadających gwiazd. Zainteresowanych nie brakuje. Już teraz do firmy zgłaszają się miliarderzy, którzy chcą zamówić taki spektakl.

ALE planuje rozpoczęcie testu satelity w ciągu kilku tygodni. Wtedy też ma odbyć pierwszy oszałamiający pokaz nad Hiroszimą. Daty wydarzenia na razie nie ujawniono. Jeśli wszystko przebiegnie z planem, władze Japonii będą chciały włączyć taki niezwykły spektakl do ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w Kraju Kwitnącej Wiśni w roku 2020.

Źródło: GeekWeek.pl/ALE/Nihon University / Fot. NASA/ALE/Nihon University

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy