W Fukushimie pojawił się nowy robot. Pomoże opanować tragiczną sytuację

W zniszczonej w wyniku uderzenia fal tsunami japońskiej elektrowni jądrowej Fukushima-1, po 8 latach od katastrofy, pomimo starań rządu, sytuacja wciąż jest beznadziejna. Niestety, nic nie wskazuje, żeby szybko się to odmieniło.

W ostatnich latach do wnętrza zniszczonych trzech reaktorów wysyłano najbardziej zaawansowane na świecie roboty, których zadaniem było zebranie danych na temat panujących tam warunków. Niestety, większość z nich nawet nie zdołała zbliżyć się do wyznaczonych przez inżynierów miejsc, gdyż ulegały one natychmiastowemu zniszczeniu, na skutek panującej tam wysokiej temperatury i wysokiego poziomu promieniowania.

Ostatnie sondy badawcze były przygotowywane przez światowej klasy specjalistów z firmy Toshiba, która wraz z amerykańską firmą General Electric zbudowała reaktor nr 2. To właśnie w nim skupiają się największe prace realizowane teraz w Fukushimie. Japoński koncern zaprezentował wczoraj nowe urządzenie. Mamy tutaj do czynienia z najbardziej zaawansowanym obecnie na świecie urządzeniem obserwacyjno-pomiarowym. Można śmiało rzec, że jest to robot, który aktualnie jest kwintesencją zaawansowania technologicznego Kraju Kwitnącej Wiśni.

Reklama

W nim pokładana jest teraz cała nadzieja narodu japońskiego na poradzenie sobie z niewyobrażalnym problemem, jakim jest zbadanie wnętrz zgliszczy rektorów i zebranie danych na temat stopionych w nich rdzeni z silnie promieniotwórczym paliwem jądrowym. Bez tych cennych danych nie będzie można przystąpić do prac oczyszczeniowych, które bez względu na obecny postęp prac, potrwają przynajmniej kolejne 20 lat.

Ostatnie dane pozyskane przez roboty pokazują, że w rektorze nr 2 panuje promieniowanie rządu 42 Siwerty na godzinę. Trzeba tutaj zaznaczyć, że dawka 1 Siwerta może doprowadzić do wystąpienia choroby popromiennej, natomiast przyjęcie od 4 do 8 Sv na raz może okazać się zabójcze dla człowieka. Tak wysoki poziom promieniowania odnotowany w otoczeniu reaktora oznacza, że stosowane przez Japończyków metody chłodzenia zgliszczy reaktora są nieskuteczne. To z kolei pokazuje, jak tragiczna sytuacja panuje w elektrowni jądrowej Fukushima-1, tyle lat po katastrofie.

Nowy robot od Toshiby ma dostarczyć najnowszych danych o sytuacji panującej w zgliszczach i jako pierwszy spróbować pobrać próbki zastygłego paliwa jądrowego z wnętrza reaktora nr 2. Według planu TEPCO, operatora obiektu, robot pobierze próbkę o średnicy do 8 centymetrów i wadze do 2 kilogramów. Jeśli to karkołomne zadanie przebiegnie pomyślnie, naukowcy będą mogli opracować nowe metody na pozbycie się materiałów promieniotwórczych i ostatecznie opanowanie sytuacji.

Specjaliści z TEPCO chcą też jak najszybciej pozbyć się grubo ponad miliona ton zanieczyszczonej wody, gdyż nie ma już miejsca na składowanie kolejnych ton na terenie elektrowni (dziennie dochodzi po 150 ton), które powstają na skutek chłodzenia zgliszczy reaktorów, gdyż wciąż panuje tam wysoka temperatura.

Japończycy planują wysyłać pierwszy raz robota o długości 30 centymetrów do wnętrza reaktora w przyszłym miesiącu. W 2020 roku zostanie przygotowany projekt oczyszczenia elektrowni, a w 2021 roku mają być już gotowe technologie pozwalające na wykonanie tej niezwykle ciężkiej i mozolnej pracy. Rząd chce na dobre rozpocząć prace oczyszczeniowe na początku 2022 roku. Potrwają one do pierwszej połowy 2040 roku i będą kosztowały Japonię dziesiątki miliardów dolarów.

Z założeń nowej polityki energetycznej Ministerstwa Energii, Przemysłu i Technologii (METI), wynika, że za kilkanaście lat Japonia z atomu ma produkować niewiele mniej energii, niż przed katastrofalnym w skutkach trzęsieniem ziemi z 2011 roku. Rząd planuje też do 2030 roku zmniejszyć o 26 procent emisję CO2 w stosunku do dość wysokiego poziomu z roku 2013.

Źródło: GeekWeek.pl/TEPCO/Toshiba / Fot. Toshiba

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy