Japoński rząd włamie się do urządzeń swoich obywateli. „Wszystko dla ich dobra”

Podczas gdy cały świat robi wszystko, żeby nie paść ofiarą ataku cyberprzestępców, japoński rząd ma zupełnie inny plan - ma zamiar postawić się w roli atakującego, który spróbuje włamać się do urządzeń Internetu Rzeczy.

Japoński rząd podpisał właśnie poprawkę, która pozwala pracownikom rządowym włamywać się do urządzeń IoT obywateli, a wszystko w ramach bezprecedensowego programu uświadamiającego na temat zagrożeń płynących z niezabezpieczonych właściwie sprzętów podłączonych do sieci.

Badania będą przeprowadzone przez pracowników National Institute of Information and Communications Technology (NICT), pod kontrolą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Komunikacji. Ich celem jest stworzenie listy niezabezpieczonych urządzeń, które korzystają z domyślnych albo prostych do odgadnięcia haseł i przekazanie ich do przełożonych i dostawców usług, żeby mogli zaalarmować użytkowników.

Reklama

Program ruszyć ma w przyszłym miesiącu i władze planują przetestować w jego ramach 200 milionów urządzeń Internetu Rzeczy, zaczynając od routerów i kamerek internetowych. Jak wynika bowiem z raportu wspomnianego ministerstwa, ataki na urządzenia IoT stanowiły dwie trzecie wszystkim przeprowadzonych w 2016 ataków.

To kolejny etap przygotowań do Igrzysk Olimpijskich, które odbędą się w Tokio w 2020 roku, bo władze nie chcą mieć do czynienia z jakimikolwiek problemami podczas organizacji i transmisji tej imprezy. I w sumie to trudno się im dziwić, bo obawy są uzasadnione - wystarczy wspomnieć o ubiegłorocznych atakach rosyjskich hakerów, którzy chcieli zemścić się na Komitecie Olimpijskim za wykluczenie rosyjskich sportowców z zimowych igrzysk w Pjongczang.

Oczywiście jak łatwo się domyślić, nie wszyscy popierają to rozwiązanie, nawet stosowane w imię wyższego wspólnego dobra i twierdzą, że to niepotrzebne zabiegi mające na celu coś więcej niż ostrzeganie obywateli, bo w takim wypadku wystarczyłoby bez wcześniejszego włamywania się wysłać im ostrzeżenia. I w sumie to trudno się z tym nie zgodzić, choć trzeba pamiętać, że wiele osób potrzebuje terapii szokowej, żeby przekonać się o tym, jakie niebezpieczeństwa mogą płynąć z używania niezabezpieczonych urządzeń.

Źródło: GeekWeek.pl/zdnet

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy