Gigantyczny żółw z Galapagos jednak nie wyginął. Niesamowite odkrycie na wyspach

Kilka dni temu pojawiła się informacja o pierwszym przypadku wyginięcia ssaka na skutek zmian klimatu spowodowanych działalnością człowieka, a mowa o szczurzynku koralowym, ale dziś pojawiły się lepsze wieści.

Okazuje się bowiem, że Fernandina Giant Tortoise (Chelonoidis phantasticus), czyli gigantyczny żółw z Galapagos, który nie był widziany przez 113 lat, wcale nie wyginął. Ten rzadki gatunek był właśnie widziany na wyspie i była to dorosła samica, najprawdopodobniej ponad 100-letnia, którą udało się zlokalizować na Fernandinie specjalnej ekspedycji złożonej z przedstawicieli Parku Narodowego Galapagos oraz amerykańskiej organizacji non-profit Galapagos Conservancy.

Informacje potwierdził ekwadorski Minister Środowiska, który zapewnił też, że żółw został przewieziony do specjalnego ośrodka dla gigantycznych żółwi na Wyspie Santa Cruz, gdzie pozostanie w specjalnie przygotowanej zagrodzie. Zdaniem specjalistów potrzebne będą jeszcze badania genetyczne, żeby potwierdzić, że żółw jest faktycznie gatunkiem unikatowym dla Fernandiny, ale najprawdopodobniej tak właśnie jest.

Reklama

Warto przy tym pamiętać, że mówimy o miejscu wpisanym na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, znanym ze swojej bioróżnorodności, która pozwoliła napędzić teorię ewolucji Karola Darwina. Jak twierdzi Danny Rueda, dyrektor Parku Narodowego Galapagos: - To zachęca nas do zwiększenia planów i wysiłków związanych z poszukiwaniem innych żółwi, które pozwolą nam uruchomić specjalny plan rozmnażania, żeby odzyskać ginące gatunki.

Naukowcy uważają, że na wyspie może być więcej przedstawicieli tego gatunku, a wszystko za sprawą odnalezionych śladów i odchodów. Jest on wpisany na listę Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) jako gatunek krytycznie zagrożony i możliwe wymarły, prawdopodobnie na skutek wypływów lawy na tej wulkanicznej wyspie. Po raz ostatni widziano żółwia tego gatunku w 1906 roku, ale badacze mieli nadzieję, że ten nie wymarł, bo w 1964 roku natknęli się na specyficzne odchody i ugryzienia na kaktusach, a w 2013 roku na odchody i ślady na ziemi. Trzeba też zaznaczyć, że na świecie zostały już tylko dwie grupy olbrzymich żółwi, z Galapagos i Aldabry na Oceanie Indyjskim.

Źródło: GeekWeek.pl/geek.com

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy