Błyszczące satelity StarLink utrudnią obserwacje kosmosu? Musk twierdzi, że nie

Umieszczenie pierwszej grupy mikrosatelitów konstelacji kosmicznego Internetu od SpaceX odbyło się w iście spektakularny sposób, a mianowicie stało się największym w ostatnim czasie zjawiskiem astronomicznym.

Tuż po fali zachwytu, pojawiła się jednak fala obaw, że kilkanaście tysięcy takich urządzeń, latających i świecących na ziemskiej orbicie, poważnie utrudni ważne obserwacje astronomiczne prowadzone za pomocą teleskopów umieszczonych na powierzchni naszej planety. SpaceX nie jest i nie będzie jedyną firmą, która ma plany i buduje konstelację kosmicznego Internetu.

W tej chwili planuje to również OneWeb, Amazon i kilka innych firm. W sumie w kolejnych 10 latach w kosmosie znajdzie się dziesiątki tysięcy takich urządzeń. Każdy mikrosatelita będzie wyposażony w panele solarne, dzięki którym będzie mógł normalnie funkcjonować. Problem w tym, że zarówno jego korpus, jak i panele solarne, odbijają część światła słonecznego, które może oślepiać obserwatorów i przeszkodzić w obserwacjach za pomocą naziemnych teleskopów.

Reklama

Elon Musk twierdzi jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Zlecił on już swoim inżynierom, by jak najbardziej to możliwe obniżyli albedo nowych mikrosatelitów, czyli stosunek ilości promieniowania świetlnego odbitego od satelitów i skierowanego w stronę powierzchni Ziemi.

Kolejne urządzenia mają trafić na orbitę jeszcze w tym roku. Każdy z mikrosatelitów jest wyposażony w silnik jonowy tylu Halla, bazujący na kryptonie. Pierwsza część konstelacji będzie operowała na wysokości 550 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi. Docelowo na orbitę ma trafić 7518 mikrosatelitów, a do 2030 roku ma być ich już kilkanaście tysięcy. Znajdą się ona na wysokości 340 kilometrów, 550 kilometrów oraz 1150 kilometrów.

Bezprzewodowy kosmiczny Internet od SpaceX ma zapewnić dostęp do największej na świecie skarbnicy wiedzy wszędzie, gdzie tylko się znajdziemy, a mianowicie w lasach Amazonii, na Saharze czy nawet na bezludnej wyspie. System ma oferować prędkość sieci na poziomie do 1 Gb/s, przy pingu nie przekraczającym 24 ms.

Elon Musk napisał na swoim profilu na Twitterze, że jego system de facto nie będzie korzystał z protokołu IP. Oczywiście będzie wspierał go w wymianie pakietów z globalną siecią, ale wewnątrz sieci StarLink będzie odbywało się to już bezpośrednio na zasadzie sieci peer to peer, z szyfrowaniem na całym kanale komunikacyjnym (end-to-end encryption).

Co ciekawe, Musk chce wznieść poziom bezpieczeństwa swojej sieci na bardzo wysoki poziom, dzięki zastosowaniu szyfrowania na poziomie kodu sieci (firmware level). Jeśli dojdzie do ataku, to sieć będzie mogła w trybie ekspresowym być zaktualizowana i odeprzeć cyberataki, oferując jej użytkownikom maksymalne bezpieczeństwo.

Kilka miesięcy temu firma Elona Muska wystąpiła do władz FCC na zgodę na używanie do miliona stacji naziemnych dla konstelacji StarLink. Terminale mają mieć płaskie anteny nadawczo-odbiorcze. Firma Elona Muska zdradziła, że zainteresowanie kosmicznym Internetem jest gigantyczne. Pierwsi klienci będą mogli ciszyć się Internetem z mikrosatelitów jeszcze w tym roku.

Źródło: GeekWeek.pl/Twitter/Elon Musk / Fot. SpaceX/MaxPixel

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy