Szwedzi twierdzą, że w Czarnobylu doszło do małego wybuchu jądrowego

Katastrofa elektrowni jądrowej w Czarnobylu była największym znanym i najlepiej udokumentowanym kataklizmem nuklearnym w XX wieku, a pomimo tego, wciąż dokładny przebieg tego wydarzenia jest niejasny.

Serial Czarnobyl, który był emitowany w telewizji HBO, stał się najpopularniejszym programem w historii telewizji. Ukazano w nim wszystkie najważniejsze wydarzenia, które miały miejsce przed katastrofą i po niej. Niewątpliwie jest to najbardziej złożony, przeanalizowany i świetnie zaprezentowany zapis całej katastrofy, jaki do tej pory mogli zobaczyć mieszkańcy naszej planety.

Jednak Szwedzi nie do końca zgadają się z wersją wydarzeń przedstawioną w serialu przygotowanym przez HBO. Naukowcy ze Szwedzkiej Agencji Badań Obronnych, Uniwersytetu Sztokholmskiego i Służby Meteorologiczno-Hydrologicznej przeprowadzili badania naukowe, analizując relacje świadków i zebrane dane na temat całej katastrofy.

Reklama

Okazuje się, że pierwsza eksplozja nie była spowodowana wzrostem ciśnienia znajdującej się w reaktorze pary wodnej, która wysadziła ważącą 1200 ton osłonę antyradiacyjną pokrywającą reaktor. W rzeczywistości był to wybuch jądrowy.

Szwedzi uważają, że dopiero później nastąpiła kolejna eksplozja, wówczas już systemu chłodzącego reaktor, o której wspomina się w serialu. Naukowcy wysnuli taką hipotezę m.in. po relacjach świadków, wedle których pierwszemu wybuchowi towarzyszyło pojawienie się niebieskiego rozbłysku, tak charakterystycznego dla wybuchu jądrowego.

Towarzyszący mu impuls elektromagnetyczny uszkodził niektóre niezabezpieczone systemy elektroniczne. W dodatku na miejscu katastrofy nie znaleziono płyty obudowy reaktora, bo stopiła się ona w olbrzymiej temperaturze, której wybuch pary nie mógł wytworzyć, oraz zarejestrowano emisję izotopów 133Xe i 133mXe. Ślady izotopów ksenonu zarejestrowano daleko od Czarnobyla, bo aż 37 kilometrów na północ od Moskwy, a nawet w kilku miastach w Szwecji i Finlandii.

Zdaniem naukowców, te izotopy mogły powstać i roznieść się po Europie tylko na skutek wybuchu jądrowego, a nie tylko wybuchu pary, ponieważ miała ona zbyt mały zasięg. Na to wskazują też dane sejsmologiczne. Kolejna eksplozja, tym razem właśnie pary, nastąpiła niecałe 3 sekundy później. Przez wielu, te dwie eksplozje mogły być odebrane jako jedna, ale jednak kolosalnie się od siebie różniły.

Świadkowie mówili o nawet kilku eksplozjach, ale najważniejsze były dwie pierwsze, w tym właśnie wybuch jądrowy. Obie doprowadziły do zniszczenia bloku reaktora nr 4, skażenia okolic elektrowni, zarówno po stronie dzisiejszej Białorusi, jak i Ukrainy, oraz powstania radioaktywnej chmury, która rozeszła się po znacznej części Europy.

Prawdopodobnie władze ZSRR miały świadomość tego, co naprawdę się stało, ale postanowiły trzymać to w tajemnicy przed całym światem, by ograniczyć skutki psychologiczne całej tej potwornej katastrofy i swoją nieudolność w szerokim znaczeniu tego słowa.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. HBO

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy