Szkoci budują rewolucyjną baterię, by przechowywać nadwyżkę zielonej energii

Energia pozyskiwana ze źródeł odnawialnych to coś, do czego wszyscy powinniśmy dążyć, ale nie da się ukryć, że na drodze zielonej technologii staje wiele przeszkód - czy brytyjskiemu dostawcy prądu uda się pokonać jedną z nich?

Jakiś czas temu pisaliśmy Wam o naukowcach chcących przechowywać nadmiar odnawialnej energii z pomocą metanu, bo nie da się ukryć, że brak efektywnego sposobu magazynowania jest jedną z jej największych wad. Kiedy wiatr wieje lub słońce świeci, często mamy nawet więcej energii niż potrzebujemy, ale niestety nie możemy jej zachować na później, więc i tak jesteśmy skazani na klasyczne dostawy prądu. A może nie?

Szkocki dostawca prądu Scottish Power poinformował bowiem, że chce zbudować ogromną baterię do przechowywania nadmiaru energii wiatrowej i będzie to chyba najbardziej ambitny projekt w tym zakresie, o jakim słyszeliśmy. Chodzi o akumulator, który będzie w stanie magazynować nadwyżki wyprodukowane przez 214 turbin wiatrowych, zapewniając tym samym ekologiczną energię nawet w bezwietrzne dni.

Reklama

Akumulator dysponuje mocą 50 MW. Jest on dwa razy pojemniejszy od największego obecnie wykorzystywanego w Wielkiej Brytanii. Pełne naładowanie zajmie godzinę i może uwolnić wystarczającą ilość energii elektrycznej w ciągu godziny, by w pełni naładować 806 pojazdów Nissan Leaf i dać im możliwość przejechania w sumie w sumie 300 tysięcy kilometrów.

Jak donosi The Guardian, Brytyjczycy są tym samym o krok bliżej ekonomicznej neutralności węglowej, co oznacza, że świetnie kompensują emisję dwutlenku węgla różnymi metodami. Budowa na farmie wiatrowej Whitelee ruszyć ma na początku przyszłego roku, a bateria ma zacząć działać do końca 2020 roku. Warto tu zaznaczyć, że to dopiero początek planów Scottish Power i podobnych działań mamy oczekiwać w przyszłości w co najmniej 6 innych podobnych miejscach należących do dostawcy.

W zeszłym miesiącu Scottish Power pozbyło się 4 ostatnich elektrowni gazowych, bo zamierza całkowicie przejść na odnawialne źródła energii. Nie da się więc ukryć, że odpowiednie akumulatory są dla firmy kluczowe. Przypominamy też, że z podobnym rozwiązaniem eksperymentowała również Tesla w 2017 roku, stawiając swoje systemy bateryjne w Kalifornii i na Hawajach. Niestety na amerykańskim gruncie zostały one średnio przyjęte, szczególnie że administracja Donalda Trumpa ma inne podejście do tej kwestii niż Barack Obama i prezydent dąży do złagodzenia norm rtęci w powietrzu, co podniesie rentowność elektrowni węglowych. Brzmi znajomo?

Źródło: GeekWeek.pl/techspot

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy