Alphabet zatrudnia rosyjskiego trolla w celu szerzenia dezinformacji

Jigsaw, należący do firmy matki Google, postanowiło przeprowadzić nietypowy eksperyment, żeby udowodnić wszystkim, jak łatwo jest w dzisiejszych czasach siać dezinformację w globalnej sieci. To był taki eksperyment.

Alphabet oraz partnerująca mu firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem w imię nauki postanowili zapłacić pewnemu rosyjskiemu trollowi 250 USD za kampanię rozprowadzającą w sieci nieprawdziwe informacje. Jak donosi Wired, wszystko po to, żeby pokazać wszystkim niedowiarkom, jak łatwo można kupić w sieci propagandowe materiały - oczywiście jak można było się spodziewać, taka forma eksperymentu przyciągnęła również morze krytyki.

W 2018 roku Jigsaw stworzyło fałszywą stronę internetową, na której pojawiały się posty podsycające pewną kontrowersyjną kwestię, a mianowicie fakt, czy Stalin powinien zostać zapamiętany jako bohater, czy może zbrodniarz. Firma następnie przeszukała rosyjskojęzyczny czarny rynek sieciowy w poszukiwaniu firm oferujących takie usługu, jak fałszywi followersi czy płatne wpisy. Zainteresowana sprawą okazała się firma SEOTweet, która wyceniła dwutygodniową kampanię na 250 dolarów.

Reklama

Na co Jigsaw mogło liczyć w zamian? Na 730 rosyjskojęzycznych tweetów atakujących antystalinowską stronę z 25 różnych kont na Twitterze, a do tego 100 postów na różnych forach i komentarzy na odpowiednich stronach. Nie da się więc ukryć, że w celach eksperymentalnych Jigsaw siało solidną dezinformację, co nie wszystkim się spodobało. Poza tym, chwaliły w ten sposób dyktatora, a co więcej całą akcję można łatwo powiązać z Google, bo firmy należą do jednego koncernu, co z kolei może prowadzić do pewnych napięć politycznych z Rosjanami.

Nie da się też ukryć, że łatwo można podważyć sensowność takiego eksperymentu, bo obecnie wszyscy wiemy już, że zatrudnienie płatnych popleczników nie stanowi większego problemu i wielu użytkowników mediów społecznościowych na porządku dziennych korzysta z kupionych like’ów czy followersów. Tak czy inaczej, Jigsaw broni swojej pracy, podkreślając, że każda kampania uświadamiająca użytkowników sieci, jest warta ryzyka: - Dobrze zważyliśmy ryzyko stworzenia przez nas fałszywej strony i opłacenia kampanii dezinformacyjnej, trzeba głośno mówić o świecie płatnych najemników. A jakie jest Wasze zdanie? Uważacie eksperyment Jigsaw za potrzebny?

Źródło: GeekWeek.pl/engadget

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy