Smartfony podsłuchują nasze prywatne rozmowy, a dane płyną do Google

Coraz częściej używamy w smartfonach, tabletach, inteligentnych głośnikach i zegarkach asystentów głosowych, którzy skrupularnie rejestrują wszystko to, co mówimy i robimy, a dane wysyłają na bieżąco koncernom.

Powstały one, by ułatwiać nam wykonywanie codziennych obowiązków, interakcje ze znajomymi i zapewnić nam szybszy dostęp do wiedzy. Tymczasem tak naprawdę celem ich stworzenia przez największych gigantów technologicznych było tylko i wyłącznie zbieranie jak największej ilości informacji na nasz temat. Im więcej koncerny wiedzą o nas, tym większy wpływ mają na nasze życie i mogą na nas zarobić.

Asystenci głosowi są do naszej dyspozycji po wypowiedzeniu tylko jednego lub dwóch słów, jak np. ok, Google. Jednak, by system działał poprawnie i idealnie identyfikował nasz głos, programiści Google, Amazonu, Microsoftu lub Apple zbudowali je tak, by zwyczajnie nas podsłuchiwały. Jeśli usłyszą np. ok, Google, to wówczas mogą wykonać zleconą przez nas prośbę.

Reklama

Koncerny tłumaczą, że w ten sposób algorytmy sztucznej inteligencji mogą bez ograniczeń szkolić się, by być dla nas bardziej praktycznymi, a gromadzone dane, co prawda, są przesyłane na serwery koncernów i analizowane, ale mają postać poufną, a tymczasem można je połączyć z konkretnymi osobami. O czym w smutny sposób ostatnio przekonali się mieszkańcy Belgii i Holandii.

VRT NWS, belgijski nadawca publiczny, opublikował wyniki swojego śledztwa dotyczącego pozyskiwania przez koncerny zapisów naszych prywatnych rozmów, nie tylko przez telefon, ale również zwyczajnych prowadzonych w naszych domach z członkami rodziny lub w firmach. Okazuje się, że z danych tych można dowiedzieć się, jak się nazywają konkretne osoby i gdzie mieszkają.

Dziennikarze postanowili skonfrontować pozyskane zapisy rozmów z asystentów głosowych z osobami, do których należały. Wszystkie osoby były w szoku i mają pretensje do Google, dlaczego ich inwigiluje i wykorzystuje ich prywatne dane na swoje potrzeby. Niestety, Google ma do tego prawo, bo używając asystentów głosowych jednocześnie akceptujemy warunki umowy, w której jest to wyraźnie określone.

Chociaż koncerny nieustannie podkreślają, że wszystkie dane są odpowiednio chronione, to jednak skoro udało się zdobyć takie osobiste dane wielu użytkowników inteligentnych asystentów i je skonfrontować z ich właścicielami, to w podobny sposób może to zrobić każdy, a w tym przypadku musimy mieć świadomość, że takie poufne dane mogą wpaść w ręce naszych wrogów lub konkurencji, jeśli mówimy o podsłuchiwaniu rozmów biznesowych.

Jeśli zależy Wam na chronieniu swojej prywatności i nie chcecie, by koncerny Was podsłuchiwały, to możecie ograniczyć ich aktywność w swoich komputerach i urządzeniach mobilnych. Wystarczy, że wejdziecie na swój profil na Google () i wyłączycie poszczególne aktywności. Następnie wejdźcie w ustawienia swoich urządzeń i zablokujcie też dostęp poszczególnym aplikacjom do mikrofonu. 

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. Google

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy