Amerykańska armia rusza z testami robotycznych pojazdów bojowych, również w Europie

Wojska lądowe Stanów Zjednoczonych już w przyszłym roku przeprowadzą kilka prób nowych Robotic Combat Vehicle, czyli robotycznych pojazdów bojowych, które mają zmienić oblicze współczesnych starć wojennych.

Mówimy o pięciu testach tzw. live-fire, czyli takich, w których możliwości bojowe konkretnego wyposażenia są demonstrowane w realistycznych scenariuszach. Nie oznacza to oczywiście, że nowa broń od razu trafi na pole walki, ale możliwe będzie zademonstrowanie żołnierzom nowych technologii, które w przyszłości mogą być podstawowym elementem ich wyposażenia oraz ich potencjalnych zastosowań na polu walki.

W tym konkretnym przypadku chodzi o Robotic Combat Vehicle, czyli robotyczne pojazdy bojowe zbudowane na bazie amerykańskiego transportera opancerzonego M113 (co ciekawe, ponad 30 pojazdów z tej rodziny jest wykorzystywanych przez polską armię), które są kontrolowane przez żołnierzy z pojazdu o nazwie Mission Enabler Technologies-Demonstrator (MET-D), czyli specjalnej zmodyfikowanej wersji Bradley Fighting Vehicle (BFV) - te będą wyposażone w kamery i zdalnie sterowane za pomocą dotykowych paneli wieżyczki.

Reklama

Pierwsza faza testów ruszy w marcu przyszłego roku w Fort Carson w Kolorado i obejmie parę pojazdów MET-D oraz cztery Robotic Combat Vehicle. Każdy MET-D kontrolowany będzie przez kierowcę, artylerzystę i czterech żołnierzy, którzy odpowiadać będą za dwa robotyczne pojazdy bojowe. Następnie przyjdzie czas na analizy, podsumowania, zmiany i kolejne fazy testów, tym razem na dużo większą skalę - drugą z nich zaplanowano na maj, kiedy to pojazdy RCV przyjadą do Europy, trzecią na późniejszy okres 2021 roku, a czwartą na 2023 roku, kiedy to do akcji wkroczy jednocześnie wiele pojazdów MET-D i RCV.

Amerykańska armia pracuje już od kilku lat nad robotycznymi pojazdami bojowymi, ale trzeba zaznaczyć, że te wykorzystywane podczas testów nie trafią wcale na pole walki, bo są jedynie symulacją przyszłej platformy. Czy zatem ma to sens? Tak, bo nie chodzi tu o możliwości samych pojazdów, ale wyszkolenie operatorów w taki sposób, by później odnaleźli się podczas prawdziwej walki, prowadząc działania na odległość, bez narażania życia. Jeżeli zaś chodzi o pojazdy docelowe, to mają być mniejsze i szybsze niż dotychczas stosowane, a że nie będą przewozić ludzi, nie ma też konieczności instalowania w nich zaawansowanej ochrony, co oznacza więcej miejsca na paliwo i broń.

Źródło: GeekWeek.pl/theverge

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy