Indyjski lądownik Vikram i łazik Pragyan poleciały na Srebrny Glob

Indyjska Agencja Kosmiczna poinformowała o pomyślnym starcie misji Chandrayaan-2 na Księżyc. Rakieta GSLV Mk III wzbiła się w niebo o 11:20 czasu polskiego. Indie ponownie staną się czwartym krajem, który tego dokonał.

Według planu ISRO, lądownik spocznie na powierzchni Księżyca 6 września i wraz z łazikiem, rozpoczną eksplorację tego obiektu. Naukowcy wybrali na miejsce lądowania okolice bieguna południowego Księżyca, pomiędzy kraterami Manzinus C i Simpelius N (ok. 70 stopni szerokości południowej selenograficznej). Łazik Pragyan, podczas swojej 14-dniowej misji, przejedzie kilkaset metrów po powierzchni naturalnego satelity naszej planety. Naukowcy zamierzają za jego pomocą wykonać tysiące zdjęć Księżyca i wykonać ważne pomiary.

Reklama

Nie jest tajemnicą, że Indie w ten sposób przygotowują się na pierwszy lot załogowy, który może nastąpić w drugiej połowie lat 20. XXI wieku. Zanim do tego dojdzie, ISRO planuje już w 2022 roku wysłać na ziemską orbitę pierwszych astronautów. Ten rok nie został wybrany przypadkowo. Wówczas będzie miała miejsce 75. rocznica odzyskania niepodległości przez Indie. Jeśli wszystko odbędzie się zgodnie z planem, kraj ten dołączy do elity krajów świata, które wysłały swoich obywateli w kosmos.

Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych ma już gotowy plan pierwszego lotu. W trakcie jego trwania, troje astronautów, dwóch mężczyzn i jedna kobieta, odbędą lot na orbitę, na wysokość ok. 400 kilometrów, w ważącej 3,7 tony kapsule noszącej nazwę Gaganyaan. Kosmiczna przygoda będzie trwała 7 dni i ma być podwaliną do realizacji o wiele większych kosmicznych planów.

Astronauci nie będą wypoczywali i podziwiali widoczków rozpościerających się zza okien kapsuły. ISRO zapowiada, że będą mieli ręce pełne roboty. Każdy z nich ma już przydzielone bardzo ważne zadania dla pomyślnego przebiegu misji. Wspólnie sprawdzą systemy podtrzymania życia i sterowania oraz wykonają kilka zaplanowanych eksperymentów w warunkach mikrograwitacji.

Trzeba tutaj podkreślić, że Indie chcą zrealizować swoje historyczne przedsięwzięcie za śmieszne pieniądze, ponieważ w przypadku Chińczyków taki lot, w ramach Shenzhou 5, kosztował 2,3 miliarda dolarów, a wykonali go oni i tak przy sporych oszczędnościach. ISRO już kilka lat temu pokazało światu, że można eksplorować kosmos przy wielokrotnie niższych funduszach od NASA i ESA.

Przypomnijmy, że pierwsza indyjska marsjańska sonda Mangalyaan, która wyruszyła na Czerwoną Planetę w 2013 roku, kosztowała zaledwie 60 milionów dolarów, czyli tyle, ile kosztował jeszcze niedawno lot rakiety SpaceX z ładunkiem tylko na ziemską orbitę.

Indie planują dalsze loty załogowe. Gdy uda się im opanować loty na orbitę, następnym krokiem będzie Księżyc i Mar, a nawet Wenus. Niedawno pojawiły się nawet informacje, że jest całkiem prawdopodobne, że Indie jako pierwsze wyślą astronautów na bliźniaczkę Ziemi i zbudują w jej gęstej atmosferze pierwszą bazę.

Źródło: GeekWeek.pl/ISRO / Fot. ISRO

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy