Od teraz w Chinach dostęp do Internetu będą miały tylko zweryfikowane osoby

Nowe, przerażające informacje dochodzą do nas prosto z Chin. Rząd wprowadza nowy system inwigilacyjny Wielkiego Brata, bazujący na sztucznej inteligencji, od którego teraz będzie zależeć wolność milionów obywateli.

Jeśli wszyscy myślicie, że chęć permanentnej kontroli społeczeństwa mają tylko chińskie władze, to bardzo się mylicie. Niebawem podobne systemy pojawią się w Europie, a na początek we Francji, o czym niedawno Was informowaliśmy (). Tymczasem w Państwie Środka rzeczywistość rodem z Raportu Mniejszości przybiera jeszcze bardziej namacalną postać.

Ideą powstania Systemu Kredytu Społecznego jest jak najgłębsza kontrola obywateli. Na co dzień są oni punktowani w oparciu o status społeczny, dokonania, wkład w społeczności, przestrzeganie prawa, swoje finanse, wyznawanie idei głoszonych przez władzę i donosy innych Chińczyków. Ranking pomaga władzom segregować obywateli i wynagradzać tych bardziej zasłużonych dla kraju. Mogą oni liczyć na dużo lepszą jakość codziennego życia.

Reklama

Teraz dowiadujemy się, że system grubo ponad 60 milionów kamer zostanie wykorzystany do oceny, czy dany obywatel może korzystać z dobrodziejstw oferowanych przez smartfony i globalną sieć. Jak wszyscy wiemy, w Azji życie bez urządzeń mobilnych, aplikacji i Internetu jest katorgą i czymś nie do pomyślenia dla większości ludzi. Dlatego rząd wpadł na pomysł, żeby jeszcze bardziej ograniczyć wolność tym, którzy unikają kamer Wielkiego Brata lub w jakiś sposób dotychczas oszukiwali systemy identyfikacji.

Od teraz, by skorzystać z dobrodziejstw technologii XXI wieku w Chinach, trzeba będzie pozwolić na zeskanowanie, analizę i przetworzenie danych o swojej twarzy. Osoby, które wyrażą na to zgodę lokalnym operatorom, będą mogły mieć dostęp do zablokowanych do tej pory witryn internetowych, korzystać z aplikacji na smartfony, a także móc złożyć wnioski o nadanie nowych numerów telefonów.

Rząd chce sprawdzić, czy wszystkie osoby korzystające na co dzień z telefonów, komputerów i modemów internetowych na terenie kraju, to rzeczywiście te osoby, na które zostały one zarejestrowane lub wcześniej przypisane do ich nazwisk. Władze planują też regularne sprawdzać media społecznościowe i wszystkie publikowane na nich informacje przez każdego z obywateli. We wszystkim mają pomóc najnowsze algorytmy sztucznej inteligencji.

Co ciekawe, rząd nie ukrywa, że osoby, które nie chcą korzystać z systemów komunikacji i nie poddadzą się identyfikacji twarzy, z czasem trafią na czarną listę Systemu Kredytu Społecznego, jako podejrzane. Wówczas system na każdym kroku będzie bacznie je obserwował aż wykryje coś nietypowego, do czego będzie można się przyczepić. Tak więc prędzej czy później najbardziej poufne dane i tak trafią do rządu.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. MaxPixel

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy