To nie uderzenie asteroidy zabiło dinozaury i niemal całe życie na naszej planecie

Naukowcy znaleźli właśnie dowody na to, że gdyby nie liczne katastrofy naturalne towarzyszące uderzeniu asteroidy, mogłaby przeżyć dużo większa część gatunków.

Naukowcy znaleźli właśnie dowody na to, że gdyby nie liczne katastrofy naturalne towarzyszące uderzeniu asteroidy, mogłaby przeżyć dużo większa część gatunków.

Jakieś 65 milionów lat temu w naszą planetę z ogromną siłą uderzyła asteroida, która spowodowała wyginięcie 75% całego życia - jej najsłynniejszymi ofiarami są oczywiście dinozaury, ale było ich dużo dużo więcej. Jak wynika z licznych badań, „koniec świata” wywołany uderzeniem nie był jednak tak natychmiastowy, jak się nam wcześniej wydawało i mówimy raczej o całym szeregu procesów. Oczywiście jeśli zwierzęta znalazły się blisko strefy zero, to ginęły od razu, ale duża część życia na naszej planecie wyginęła dopiero na skutek naturalnych katastrof występujących później, które mogły ciągnąć się przez długie lata.

Reklama

Wcześniejsze badania w kraterze wulkanicznym w Meksyku dostarczyły dowodów na ogromne pożary, trzęsienia ziemi i tsunami, a także kwaśne deszcze padające całymi dniami po uderzeniu. Co więcej, okazuje się, że w atmosferze zgromadziła się ogromna chmura odparowanych skał, która całkowicie zasłoniła słońce na 18 miesięcy! To właśnie te zjawiska wybiły życie na lądzie naszej planety, a co z życiem morskim - dowody sugerują przecież, że to również wyginęło. Do tej pory było to ogromną zagadką, ale naukowcom z Yale udało się w końcu ustalić, co stało się z gatunkami zamieszkującymi oceany. 

Badacze od lat próbowali udowodnić, że i tu winę ponoszą kwaśne deszcze, których opady kumulowały się w oceanach, znacznie podnosząc ich kwasowość, ale dopiero teraz znaleźli dowody na poparcie swojej teorii. Ponownie pomocne okazały się tu otwornice, czyli mikroskopijne stworzenia, których pancerzyki często wykorzystywane do oznaczaniu wieku skał oraz warunków ich powstawania (najstarsze pochodzą z kambru). Tym razem analiza ich pancerzyków pozwoliła na prześledzenia długoterminowych zmian zachodzących w oceanach - naukowcy zmierzyli zmiany w izotopach boru w pancerzykach otwornic sprzed uderzenia, w czasie jego trwania oraz późniejszych.

Dzięki temu udało się ustalić, że po uderzeniu asteroidy kwasowość oceanów znacznie wzrosła, co znacznie zredukowało poziom węglanu wapnia w wodzie, który wiele gatunków wykorzystywało do budowy szkieletów i pancerzy. Tego typu zwierzęta wyginęły na skutek tego zjawiska w ogromnej ilości, co z kolei spowodowało destabilizację oceanicznego łańcucha pokarmowego. Naukowcy uważają, że wyginęła wtedy blisko połowa morskiego życia, więc oceany potrzebowały bardzo długiego czasu, aby rozpocząć proces powolnej odbudowy.  Co ciekawe, zdaniem badaczy powinniśmy się uczyć na tych przykładach z przeszłości, bo obecnie również obserwujemy znaczny wzrost kwasowości oceanów, a przecież już wiemy, jak może się to skończyć.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy