Voyager-2 wysłał na Ziemię pierwszą wiadomość z przestrzeni międzygwiezdnej

Sonda Voyager-2, która od 41 lat przemierza otchłań Układu Słonecznego, pod koniec 2018 roku stała się drugim po Voyager-1 urządzeniem zbudowanym przez ludzkość, które pokonało tajemniczą strefę heliopauzy.

W tej chwili urządzenie przemierza przestrzeń aż niemal 18 miliardów kilometrów od naszej planety. Byście mogli sobie wyobrazić tę odległość, to wystarczy świadomość że jest to aż 118 razy dalej, niż wynosi odległość Ziemi od Słońca. Dzięki niej i sondzie Voyager-1 możemy odkryć zagadki przestrzeni, w której prawdopodobnie fizycznie nie będziemy jeszcze przez setki najbliższych lat.

Sonda podróżowała przez skrajną zewnętrzną warstwę heliosfery przez ostatnie 11 lat. Jest to wielki bąbel wokół Słońca, w którym rozprzestrzenia się wiatr słoneczny, promieniowanie i sięga pole magnetyczne. Heliosfera w dużej części blokuje promieniowanie gwiazd i chroni planety Układu Słonecznego, a przede wszystkim Ziemię, przed nim.

Reklama

NASA poinformowała, że Voyager-2 wysłał pierwszą ważną wiadomość z tej przestrzeni międzygwiezdnej. Naukowcy otrzymali pakiet danych, który nieco zburzył im wyobrażenia to tej przestrzeni. Okazuje się bowiem, że instrumenty pomiarowe wciąż rejestrują cząstki wiatru słonecznego, pomimo pokonania już heliopauzy. Naukowców bardzo to dziwi, ponieważ nic takiego nie wystąpiło w przypadku sondy Voyager-1.

Tym bardzie jest to dziwne, że Voyager-2 opuścił heliopauzę w czasie słonecznego minimum, gdy aktywność Słońca jest najmniejsza, a Voyager-1 leciał w przestrzeń międzygwiezdną w okresie maksimum. Oznacza to, że przestrzeń heliosfery jest nieregularna, czyli poruszając się w różnych kierunkach od naszej dziennej gwiazdy może mieć większy lub mniejszy zasięg. Astronomowie mają nadzieję, że obie sondy zbiorą więcej danych o przestrzeni, w której się znajdują, dzięki czemu może uda się rzucić nieco więcej światła na tę tajemniczą kwestię.

Obecnie sondy pokonały już Pas Kuipera i kierują się w stronę Obłoku Oorta. Dotarcie do jego zewnętrznej przestrzeni zajmie im kolejne przynajmniej 80 lat, a przebycie go 13 tysięcy lat. Gdy do tego dojdzie, będziemy mogli powiedzieć, że na dobre opuściły Układ Słoneczny.

Sondom Voyager zawdzięczamy nie tylko poznanie tajemniczej i nieznanej nam granicy przestrzeni heliosfery, ale też spektakularne zdjęcia największych planet Układu Słonecznego. NASA postanowiła więc nie spisywać na straty tych urządzeń. Agencja zamierza utrzymywać z nimi kontakt przez jeszcze przynajmniej 5 lat. W 2025 roku zaczną się problemy z poprawnym funkcjonowaniem zainstalowanych na ich pokładach instrumentów.

Jest to związane ze nieubłaganym spadkiem wydajności małych elektrowni jądrowych, a właściwie radioizotopowych generatorów termoelektrycznych, które dostarczają im cenną energię. Agencja zamierza w kolejnych latach sukcesywnie wyłączać poszczególne instrumenty, by zachować cenną energię na przeprowadzenie najważniejszych celów misji.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy