Silnik rakietowy z drukarki 3D? Czemu nie! Firma Launcher pokazała taki (film)

Wygląda na to, że w dzisiejszych czasach możemy sobie wydrukować dosłownie wszystko. No bo skoro pewien początkujący startup z wykorzystaniem drukarki 3D stworzył silnik rakietowy...

Widzieliśmy już drukarki 3D w przeróżnych zastosowaniach, nawet bardzo skomplikowanych medycznych, ale silnik rakietowy wciąż brzmi jak totalna abstrakcja. Warto jednak podkreślić, że nie jest to żadna nowość, tyle że projekt firmy Launcher to największa komora spalania paliwa, jaką kiedykolwiek wydrukowano na drukarce 3D. Komora jest częścią większego projektu, którego celem jest wydrukowanie w ten sposób całej rakiety, mającej znacznie obniżyć koszty prywatnego wynoszenia na orbitę małych satelitów.

Start-up twierdzi, że taki jednoczęściowy proces produkcyjny znacznie obniża koszt takiego elementu, jak komora spalania, w porównaniu do wytwarzania jej w częściach. W międzyczasie okazało się jednak, że potrzebna jest współpraca z producentem drukarek 3D, bo te obecnie dostępne na rynku były zbyt małe do produkcji w całości tak dużego miedzianego obiektu, co samo w sobie jest ogromną inwestycją i niesie pewne ryzyko. 

Reklama

Jak bowiem tłumaczą specjaliści z amerykańskiego dwumiesięcznika Harvard Business Review, koszt używania drukarki 3D skaluje się w zależności od tego, jak dużo miejsca ma w środku: - Koszty drukowania każdej części są bardzo wrażliwe na sposób wykorzystania miejsca wewnątrz drukarki. Mówiąc krótko, specjalna drukarka może być stosowana do drukowania także innych części, ale jeśli nie jest w pełni wykorzystywana i maksymalizowana, może stać się swoistym kamieniem młyńskim. 

Na szczęście w przypadku Launcher wszystko poszło zgodnie z planem i jak informuje firma, jej komora spalania jest najbardziej efektywna w swoim sektorze rynku prywatnych usług kosmicznych, a docelowo jej rakieta będzie w stanie wynieść na orbitę ładunek dużo większy niż jakakolwiek inna o podobnych rozmiarach. A mowa tu o średnich i małych satelitach ważących do 500 kilogramów, bo należy pamiętać, że często wykorzystywane są i takie wielkości miejskiego autobusu! Pozostaje nam więc wyczekiwać na kolejne kroki, dzięki którym projekt będzie coraz bliżej ukończenia, a jak przekonuje wielu branżowych ekspertów, dywersyfikacja sektora usług kosmicznych (obecnie zdominowanego przez kilka jednostek) wyjdzie wszystkim na dobre).

Źródło: GeekWeek.pl/PopularMechanics / Fot. Launcher

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy