Elon Musk jeździ Cybertruckiem bez lusterek i tablic. Oto efekty takiej jazdy (film)

W zeszły weekend miliarder jeździł po mieście prototypem elektrycznego pickupa. Problem w tym, że pojazd nie posiadał ani lusterek, ani tablic rejestracyjnych. Wielu zarzuciło mu, że nie dotyczy go prawo drogowe.

Musk był widziany na jednej z głównych dróg metropolii oraz pod ekskluzywną restauracją w Malibu. Na opublikowanych w sieci filmach, możemy zobaczyć go nie tylko Cybertrucka w pełnej okazałości, ale również miliardera za jego kierownicą. Chociaż pojazd został zgłoszony jako testowy prototyp i nie wymaga lusterek bocznych, ani zwykłych tablic rejestracyjnych, to jednak może on służyć tylko do specjalistycznych testów.

Tymczasem Musk pojechał pickupem do restauracji w celach prywatnych. Jakby tego było mało, wyjeżdżając spod restauracji Nobu, której właścicielem jest Robert de Niro, najpierw przewrócił słupek, a później wjechał na główną drogę wówczas, gdy pojazdy znajdujące się na niej miały zielone światło. Szef SpaceX skosił słupek, bo zwyczajnie go nie widział, siedząc za kierownicą tak potężnej maszyny, która nie została wyposażona w lusterka boczne. Cybertruck jest jednak odpory na takie zdarzenia. Nierdzewna stal zniesie nawet uderzenie ciężkim młotem.

Reklama

Wielu zarzuciło mu, że jest słabym kierowcą. Zastanawiali się też, dlaczego auto nie zostało wyposażone w system Autopilot, dzięki któremu elektryczne monstrum mogłoby poruszać się w trybie autonomicznym, a Musk ze swoimi znajomymi rozkoszować się swoim towarzystwem. Pomijając już kwestię lansu Muska na ulicach Los Angeles, fani zastanawiają się, dlaczego miliarder wykorzystywał testowy prototyp w prywatnych celach. Czy tym faktem nie powinna zająć się policja.

Niestety, nie wiadomo, jaką wersją prototypu jeździ szef SpaceX. Wszystko wskazuje jednak na to, że pojazd posiada dwa silniki elektryczne i napęd na cztery koła, więc jest to wersja pośrednia. Najlepsza wersja będzie dysponować przyspieszeniem do setki w ok. 3 sekundy, udźwigiem na poziomie aż 6350 kilogramów i zasięgiem dochodzącym do aż 800 kilometrów (850 km z panelem solarnym).

Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że ten potwór oraz wersja z dwoma silnikami i napędem na cztery koła pojawią się wcześniej, bo już w 2021 roku. Tesla musi sprostać oczekiwaniom klientów, a skoro życzą sobie oni najlepsze wersje i za nie zapłacą, to muszą je dostać najszybciej, bo firma musi zarabiać. Zatem najtańsza i najsłabsza wersja z napędem na jedną, tylną oś pojawi się w 2022 roku.

Źródło: GeekWeek.pl/Twitter/Electrek / Fot. TMZ

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy