WHO ostrzega o możliwości pojawienia się drugiej fali pandemii koronawirusa

Światowa Organizacja Zdrowia bezustannie monitoruje sytuację na całym świecie związaną z szybkim rozprzestrzenianiem się CoVID-19. Naukowcy ostrzegają, że to nie koniec i najgorsze może dopiero nadejść.

W Chinach, Korei Południowej, Japonii i Singapurze, gdzie w Azji kilka tygodni temu odnotowywano największą ilość infekcji koronawirusem, aktualnie sytuacja wydaje się być opanowana, gdyż nastąpił gwałtowny spadek zachorowań, a w Chinach wczoraj nie odnotowano żadnego nowego przypadku. Naukowcy z WHO informują jednak, że tamtejsze rządy powinny trzymać rękę na pulsie, a obywatele zachować szczególną ostrożność i ograniczyć kontakty towarzyskie.

Eksperci są niemal pewni, że dojdzie do drugiej fali pandemii. Najpierw dotknie ona kraje azjatyckie, które pozornie poradziły sobie z koronawirusem. Obecnie największym zagrożeniem są osoby powracające do Chin, Korei Południowej i Japonii lub podróżnicy z Europy, którzy są zainfekowani SARS-CoV-2, ale nie wykazują takich objawów.

Reklama

Władze WHO podały, że najlepszym przykładem wciąż czyhającego zagrożenia może być Singapur i Korea Południowa. W tym pierwszym państwie tylko wczoraj odnotowano 47 zakażeń, z czego 33 osoby przybyły do kraju z zewnątrz, a 30 z nich było obywatelami Singapuru. Podobnie dzieje się w Korei Południowej, gdzie w jednym dniu odnotowano 152 przypadki infekcji u osób, które w większości przybyły do kraju z zagranicy.

Epidemiolodzy ostrzegają, że podczas słynnej Hiszpanki, to własnie druga fala okazała się najbardziej tragiczna dla ludzkości. Wówczas po mutacji wirusa i jego ataku, według różnych szacunków, zmarło od 64 do 150 milionów ludzi. W przypadku CoVID-19 może być identycznie. Dlatego społeczeństwa powinny podjąć wszystkie możliwe działania, aby jak najbardziej to możliwe ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa, do czasu powstania pierwszej skutecznej szczepionki. Ta może być gotowa w listopadzie.

Na razie w Europie jesteśmy świadkami pierwszej fali, z którą wiele krajów już sobie nie radzi, a co dopiero pomyśleć, że szczyt zachorowań jest jeszcze przed nami, bo ma nastąpić w ciągu najbliższych 2 tygodni. Miejmy wszyscy nadzieję, że władze UE i poszczególnych krajów w przyszłości odpowiednio szybciej będą przewidywały możliwe scenariusze i skutecznie reagowały na rozwój wydarzeń.

Źródło: GeekWeek.pl/PAP/BBC/WHO / Fot. Pixabay

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy