W Polsce będzie mniej niż 10 tysięcy zakażeń. Oto najnowsze analizy sytuacji

Większość doniesień na temat pandemii koronawirusa nie nastraja zbyt optymistycznie, informują o kolejnych zachorowaniach czy zgonach, ale na szczęście nie wszystkie - dzisiejsze są zdecydowanie przyjemniejsze.

Spółka ExMetrix podtrzymuje bowiem swojej analizy sprzed tygodnia i twierdzi, że liczba zakażeń koronawirusem w naszym kraju nie przekroczy 9 tysięcy, maksymalny dobowy przyrost 500 przypadków, a szczyt zachorowań będziemy obserwować w okolicach 20 kwietnia - od tego czasu notować mamy spadki, oczywiście pod warunkiem, że utrzymamy w mocy wszystkie obowiązujące zakazy i polecenia dotyczące walki z pandemią. Na taką właśnie sytuację wskazuje analiza danych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, która do tej pory nie zawodziła twórców podczas prognoz gospodarczych i społecznych.

Reklama

Mówimy bowiem o sprawdzalności na poziomie 92,3%, dla przykładu ostatnie analizy wskazywały, że 26 i 30 marca będziemy mieć w Polsce odpowiednio 1324 i 2089 przypadki, a faktycznie było ich 1221 i 1886, więc pomyłka była nieduża i na dodatek w tę „lepszą” stronę. - W najbliższych dniach będziemy mieć rekordowe przyrosty stwierdzonych przypadków zakażenia, nawet do ok. 500 zakażonych zaraportowanych dziennie, jak wskazują nasze modele, co oczywiście jest znacznie mniejszą liczbą niż w Hiszpanii czy Włoszech, ale wymaga dalszej bardzo dużej dyscypliny narodu. Należy pamiętać, że model pokazuje prognozę, która nie jest odporna na nagłe rozluźnienie dyscypliny tzw. social distancing - twierdzi analityk firmy, Zbigniew Łukoś.

Mówiąc krótko, istnieją prognozy, z których wynika, że jeśli dostosujemy się do panujących ograniczeń, to mamy dużą szansę na uniknięcie czarnych scenariuszy z Włoch czy Hiszpanii, a nawet Niemiec, ale wymaga to dużego społecznego zaangażowania. Co więcej, spółka zapewnia, że ciągle monitoruje sytuację i aktualizuje dane, by prognozy były jak najbardziej wiarygodne. Poza tym, podjęła się także wstępnej próby oszacowania czasu trwania epidemii - mówimy o nieco dłuższym od chińskiego, bo od pierwszego zanotowanego przypadku do maksimum zachorowań minie u nas 48, a nie 40 dni. 

Czy tak faktycznie będzie? Chcielibyśmy wierzyć w to, że sztuczna inteligencja się nie myli, bo z pewnością nie chcemy oglądać w Polsce takich obrazów, jak te z Włoch czy Hiszpanii. Należy jednak pamiętać, że wiele zależy tu od władz (bo analizy zakładają, że wszystkie podawane dane są prawdziwe i zgodnie z rzeczywistością) oraz nas samych - musimy pozostać w domach i wychodzić z nich tylko w wyjątkowych sytuacjach, bo społeczne dystansowanie to jedno z najskuteczniejszych narzędzi do walki z pandemią. 

Źródło: GeekWeek.pl/300gospodarka

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy