Badania nad bronią biologiczną pomogą we wczesnym wykrywaniu CoVID-19

Właśnie dotarły do nas informacje sugerujące, że prace wojskowe prowadzone w USA mogą pomóc w opracowaniu testu wczesnego wykrywania koronawirusa - zanim zarażeni zaczną infekować!

Naukowcy pracujący dla armii Stanów Zjednoczonych zaprojektowali nowy test wykrywający Covid-19, który potencjalnie może identyfikować nosicieli, zanim ci zaczną zarażać innych, a przynajmniej tak informuje Guardian. Mowa o rozwiązaniu, które mogłoby być przełomem w walce z koronawirusem, bo wykrywa wirusa w ciągu 24 pierwszych godzin infekcji, czyli zanim pojawią się jakiekolwiek objawy i wiele dni przed tym, zanim nosiciel zacznie zarażać innych - to jakieś 4 dni wcześniej w porównaniu z najlepszymi tekstami stosowanymi obecnie.

Reklama

Co nie będzie dla większości z nas zaskoczeniem, udało się go opracować na podstawie wcześniejszych badań agencji rządowej USA zajmującej się rozwojem technologii wojskowej. DARPA, bo o niej właśnie mowa, pracowała nad szybką diagnostyką zatruć biologicznych i chemicznych, a po wybuchu pandemii koronawirusa prace szybko przekierowano właśnie na SARS-Cov-2. Teraz test czeka już tylko na autoryzację EUA od Agencji Żywności i Leków, która pozwala na stosowanie nowych metod leczenia czy leków w wyjątkowych sytuacjach, bez konieczności oczekiwania na wszystkie niezbędne certyfikaty. DARPA liczy na to, że uda się ją uzyskać w ciągu tygodnia, bo jej zdaniem to odpowiedź na problemy dosłownie całego świata: - Nasz pomysł idealnie wypełnia lukę obecną na całym świecie i jeśli dostanie zgodę FDA, to może być absolutnym game changerem.

Jak twierdzi prowadzący badania profesor Stuart Sealfon, ich celem jest opracowanie testu wczesnego wykrywania Covid, a jest to możliwe jedynie poprzez śledzenie odpowiedzi organizmu na wirusa. Głównie dlatego, że odpowiedź układu odpornościowego na nieproszonego gościa jest natychmiastowa, więc takie testy będą bardziej wrażliwe i pozwolą na szybszą diagnozę niż wymaz z nosa. Co równie ważne, naukowcy chcą upublicznić swoje rozwiązanie, jeśli dostaną certyfikat od FDA, żeby środowiska naukowe i medyczne z całego świata mogły się mu przyjrzeć, a następnie wykorzystać do stworzenia podobnych testów u siebie. 

Mówimy tutaj o drugiej połowie maja, ale naukowcy są przekonani, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i ich testy pomogą nam podczas luzowania restrykcji czy kontrolowania spodziewanej jesienią kolejnej fali zachorowań: - Mamy dowody na skuteczną diagnozę grypy i adenowirusów w ciągu pierwszych 24 godzin. Ciągle jesteśmy w fazie udowadniania tego samego z Covid-19. Powinniśmy się o tym przekonać bardzo szybko po przyznaniu nam autoryzacji EUA - twierdzi jeden z naukowców, Van Gieson. Jest on też przekonany, że USA będą w stanie wykonywać nawet milion takich testów dziennie, zaczynając od 100 tysięcy dziennie już w maju. 

Nie da się jednak ukryć, że sprawa wcale nie jest taka prosta, bo choć nowy test również opiera się na poszukiwaniu mRNA i korzysta z tych samych maszyn do analizy reakcji łańcuchowej polimerazy, co obecne wymazy z nosa, więc pod względem infrastruktury nie będzie problemu, to mówimy o badaniu z krwi. Oznacza to dużo trudniejsze zbieranie próbek, ale z drugiej strony naukowcy mówią o skuteczności na poziomie 95% i mniejszej liczbie fałszywych wyników, które często powstają np. na skutek złego pobrania wymazu - w przypadku krwi nie ma takiego ryzyka. Mówiąc krótko, DARPA jest pewna, że mają przełomowe rozwiązanie, które może pomóc na całym świecie, więc nie pozostaje nam nic innego, jak tylko trzymać kciuki i czekać na kolejne informacje. 

Źródło: GeekWeek.pl/theguardian

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy