Sapioseksualizm: gdy pociąga Cię inteligencja spotkanej osoby

Sapioseksualista (z łac. sapio – rozum, ang. sexual seksualny) uważa, że najbardziej pociągającym organem człowieka jest jego intelekt, w każdym z możliwych przejawów. Brzmi mało odkrywczo czy staroświecko? Bynajmniej. W dzisiejszych czasach to podejście staje się nad wyraz aktualne.

Do codziennego obiegu termin ten wprowadziła brytyjska aktorka i piosenkarka Marianne Faithfull, podczas jednego ze swoich wywiadów. Co więcej jej przodkom zawdzięczamy również inne określenia z dziedziny seksuologii. Ze strony matki Marianne jest bezpośrednią potomkinią austriackiego pisarza, hrabiego Leopolda von Sacher-Masocha, dzięki któremu do zakresu patologii seksualnej oraz psychiatrii wprowadzono nowe wówczas pojęcie „masochizmu”.

Ów trend nieprzeparcie toruje sobie drogę w obszarze szeroko pojętej kultury masowej. Otóż, grono bohaterów filmów i seriali zasiliły postacie o nieco dziwacznej powierzchowności, z drugiej zaś strony genialni naukowcy, pisarze, filozofowie czy postrzeleni eksperci w swoim fachu. Natomiast odkrycie terminu „sapioseksualista” ostatecznie przypieczętowało intelekt w charakterze afrodyzjaku. Jeżeli przyjrzymy się bohaterom, których wizerunek stał się już kanonem wspomnianego pojęcia, znajdziemy w nich wiele co najmniej sprzecznych, a nawet mało atrakcyjnych cech. Dr House, Sherlock, Sheldon Cooper z „Teorii wielkiego podrywu” czy Patrick Jane – żaden z nich nie może pochwalić imponującą sylwetką, czarującymi manierami, ani też zacnym charakterem. Wręcz przeciwnie, często nie dbają o siebie, pogardliwie traktują innych i z reguły pozwalają sobie na zbyt wiele. Właśnie w tym tkwi ich urok – stać ich na to! Co więcej, bez owych ekscentrycznych zachowań robili by mniej imponujące wrażenie.

Reklama

Sherlock, w którego rolę wcielił się Benedict Cumberbatch, zręcznie uruchomił proces sapioseksualizacji społeczeństwa, przy czym udało mu się to ani razu nie pokazują się w kadrze nago, nie ulegając pokusie jakiejkolwiek ślicznotki oraz właściwie nie okazując uczuć. Żadnej romantyki, wyłącznie gra intelektu. Gdy detektyw naśmiewa się z Watsona, jak również władz, policji i przestępców, po raz kolejny potwierdza swoją wyższość nad nimi. Będąc jedynie prywatnym konsultantem – czyli nie mając wysokiego statusu, władzy bądź pieniędzy – niemniej jednak zawsze wychodzi z sytuacji zwycięsko, dzięki swej wewnętrznej zalecie, a mianowicie inteligencji. Ponadto gardzi formalnymi przywilejami, przedkładając nad nie własną niezależność i zawsze robiąc tylko to, co go interesuje. A to właśnie luksus.

Inny bohater, detektyw Patrick Jane z serialu „Mentalista", doskonale grany przez Simona Bakera, rozwiązuje drastyczne zagadki, walczy z przestępczością i ani razu nie wdaje się w romans. Watek miłosny jest tu zupełnie pominięty, może z wyjątkiem dwuminutowego epizodu. Patrick boi się głośnych dźwięków, ukrywa się w krzakach podczas strzelaniny, nie prezentuje widzowi umięśnionego kaloryfera, ani różnego rodzaju umiejętności w sztukach walki, nie pije martini lecz herbatkę ekspresową, nosi niedorzeczną kamizelkę, może nie golić się tygodniami, ukrywając się na strychu i rozplątując kolejny śmiertelny kazus.

Gdzie wiec podziali się herosi, który jednym uderzeniem pięści przebijali ścianę? Czy tężyzna fizyczna przestała być dla kobiet atrakcyjna? Otóż wieki temu zdobyć mamuta mógł jedynie sprytny mężczyzna, umiejętnie władający maczugą i wystarczająco silny, by dowlec zdobycz do jaskini oraz rzucić ją do stóp oblubienicy. Naukowcy uznali, że seksualność samców alfa była naturalna dla większości kobiet, podświadomie dążących do prokreacji. Obecnie ceni się inne przymioty, gdyż jedynie siłą trudno zapewnić byt potomstwu i właśnie dlatego pierwszeństwo wyboru przesuwa się w kierunku inteligentnych i roztropnych panów. Prawdopodobnie, to przemieszczenie nastąpiło również ze względu na wzrost możliwości zużytkowania zdolności intelektualnych samych kobiet, zwiększenia ich społecznej roli, a co za tym idzie wymagań wobec potencjalnych wybranków.

Seksuolodzy natomiast, w tej zmianie upatrują zwyczajną cykliczność rozwoju i właśnie ona jest odpowiedzialna za to, że po wielu latach rewolucji seksualnej, wolności i dość odsłaniających strojów, świat nagle bardziej zwrócił się do sfery duchowej. Kult nagiego ciała zastąpiły ezoteryka, joga, starożytna wiedza o świecie i życiu, kosmosie czy energii. Jeżeli wcześniej społeczeństwo niejako piętnowało powściągliwość bądź dziewictwo, to teraz przez niektóre osoby instynkty, zachęcające do sexu, są uznawane za haniebne, brudne czy zwierzęce. Skądinąd, są one naturalne i niepodobna zwyczajnie się ich wyprzeć.

Mówiąc o sapioseksualistach czy metroseksualistach należy zrozumieć, że te określenia nie mają żadnego związku z orientacją seksualną lub jakimikolwiek podstawowymi elementami ludzkiej seksualności. Od czasu do czasu pojawiają się pewne typy, podyktowane przede wszystkim postaciami kultury, funkcjonującymi w kulturze popularnej. Dlaczego właśnie obecnie mówimy o sapioseksualistach? Nieco światła na tę sytuację rzuca psycholog i coach Jose Herrera. Otóż twierdzi on, że mamy do czynienia wyłącznie z nową nazwą, nie zaś zjawiskiem znanym od dawna. Jeśli metroseksualista jest nowoczesnym wcieleniem XIX-wiecznego dandysa, to sapioseksualista na przestrzeni dziejów również miał swoje odpowiedniki. Zazwyczaj, szczyt fascynacji rozumem, racjonalnością oraz złożonością sądów przypadał na okres wzrostu technologicznego, gdy idolami zostawali naukowcy czy wynalazcy. Dziś w warunkach ponadprzeciętnego rozwoju technologii taka reakcja społeczeństwa wydaje się być zupełnie naturalna.

Kolejną przyczynę rozwoju zjawiska należy upatrywać w otoczeniu. Otóż, obecnie naturalnym środowiskiem komunikacji są fora, czaty, portale społecznościowe. Łączność cyfrowa oraz błyskawiczne wiadomości zaowocowały zredukowaniem pewnych narzędzi uwodzenia, takich jak mowa ciała, barwa głosu, spojrzenie etc., lecz jednocześnie wzrosła rola tekstu. Twój sukces wśród otoczenia zależy od tego jak dobrze potrafisz werbalnie wyrazić swoje myśli, jak błyskotliwe i celne stosujesz uwagi. Okazuje się więc, że w świecie, w którym informacja stanowi podstawową wartość, takie wskaźniki jak płeć, wiek, stan posiadania, a nawet zewnętrzna atrakcyjność stają się mniej ważne.

Herrera podkreśla również, że rodząc się każdy z nas dostaje ciało, które może doskonalić. Wszak są tu granice. Podobna okoliczność nie zachodzi w przypadku intelektu, gdyż jesteśmy w stanie rozwijać go w znacznie większym zakresie. A zatem, gdy mówimy o harmonijnej relacji, z pewnością związek dwóch inteligentnych, rozwiniętych intelektualnie osób jest korzystny. Oboje wiedzą czego chcą i w tym sensie łatwiej unikać nieporozumień.

Kim zatem jest sapioseksualista? Bynajmniej nie zamożnym starszym panem w drogim aucie, lecz niezwykle inteligentnym mężczyzną, pragnącym widzieć u swego boku wykształconą oraz ambitną partnerkę. Również panie, podpadające pod to określenie, niekoniecznie marzą o usidleniu „chodzącego portfela”. Uświadamiają sobie, że nawet sfera intymna może, a nawet powinna mieć intelektualne uzasadnienie. W obecnych czasach relacja, oparta jedynie na fizjologii przestaje być modna.

Sapioseksualiści nie boją się inteligentnych kobiet, wręcz przeciwnie, szukają ich. Wobec tego, szanowne Panie, nadszedł czas zmienić wizerunek głupiutkiej lolitki trzepocącej rzęsami sprzymierzyć obraz inteligentnej dziewczyny o szerokich horyzontach i zasobnej w wiedzę.

Spróbujmy przyswoić kilka zasad:

1. Czytajmy!

Cytowanie wyłącznie statusów w sieciach społecznościowych – niech nawet będą to bardzo mądre wypowiedzi wyjątkowo inteligentnych osób – to domena słabo wykształconych pań o ograniczonych możliwościach intelektualnych oraz krótkiej pamięci. Najlepszym treningiem własnego myślenia jest czytanie „grubych”, dyskursywnych książek, próba refleksji. Przysłuży się również klasyka literatury, biografie, a nie, nawet liczne, romansidła.

2. Filtrujmy gusta!

Po męczącym dniu pracy nie masz najmniejszej ochoty wysilać mózg, by obejrzeć dramatyczną sztukę bądź intelektualny program, więc sięgasz po lekką komedię w stylu „Głupi i głupszy" lub, w weekendy, okładasz twarz ogórkiem w domorosłym SPA? Właściwie, wydaje się, że nie ma w tym nic złego. Skądinąd nawyk przyjemności na pół gwizdka trąci lenistwem i krótkowzrocznością. Podobny relaks mózgu na dłuższą metę doprowadzi do uśpienia umysłu. Mężczyźni dużą literą nie lubią złego gustu nie tylko w kwestii ubrań, lecz także w innych dziedzinach życia kobiety. Należy więc czasami wprowadzić we własne formy odpoczynku odrobinę bardziej przydatnych form intelektualnego rozwoju, np.: warsztaty, wizyta w teatrze bądź muzeum, wysłuchanie ciekawego wykładu.

3. Bądźmy samodzielne!

Krążą mity o zbyt silnych kobietach, które cierpią na skutek własnej niezależności, samowystarczalności i w związku z tym nie mogą znaleźć godnego mężczyzny. Często jednak problem „żelaznej damy” leży zupełnie gdzie indziej. A mianowicie w poszukiwaniu wyjątkowej potęgi, znaczenia i wszechmocy, podczas którego niektóre panie niekiedy stracą resztki kobiecości, stają się szorstkie, sarkastyczne, wymagające i bezkompromisowe, nie potrafią przyjmować komplementów i zobaczyć w mężczyznach dostojnych przedstawicieli rodzaju ludzkiego. Ważne, byśmy potrafiły realizować się bez udziału mężczyzny, nie przekształcając się przy tym w strażnika więziennego w spódnicy.
Zresztą każdy mężczyzna, nie tylko sapioseksualista, pragnąc znaleźć drugą połówkę, przede wszystkim interesuje się duchowym rozwojem przyszłej żony. Nie wymaga, byśmy rozmawiały z nim o piłce nożnej czy rybach, a zwyczajnie chce zrozumieć, czy wspólne życie będzie dla niego interesujące i czy wybranka będzie potrafiła go uszczęśliwić. Ciekawa rozmowa daje do zrozumienia, że nie jesteś po prostu piękną kobietą, lecz rozwiniętą osobowością.

Autor: Lila Ejsmondt / Fot. Pixabay

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy