Koszykarze NBA będą grać bez kibiców, ale z dźwiękami z gry wideo

Już wiemy, że najpopularniejsza na świecie liga koszykówki powróci po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa jeszcze w lipcu, ale oczywiście w formie dostosowanej do nowej rzeczywistości.

Jak zdążyliśmy zauważyć w ostatnich miesiącach, nie ma chyba branży, która nie odczuła wpływu pandemii koronawirusa. I choć są pojedyncze przypadki, które w tym czasie nie zanotowały spadków, jak np. gry wideo, to większość musiała wprowadzić poważne zmiany, by dostosować się do nowych warunków. Wystarczy tylko spojrzeć na zmagania sportowe, które praktycznie zamarły, ale szybko okazało się, że można je zastąpić zmaganiami e-sportowców, które również dostarczają mnóstwo emocji. Na takie właśnie rozwiązanie zdecydowało się kilka organizacji zajmujących się wyścigami, jak choćby Nascar czy Formuła E. 

Reklama

Nie da się jednak ukryć, że to nie do końca to samo, co kibicowanie swoim ulubionym piłkarzom, koszykarzom, zawodnikom MMA, lekkoatletom, dlatego wraz z ustępowaniem pandemii, coraz częściej mówi się o powrocie do klasycznych zmagań sportowych. Amerykanie już 9 maja mogli oglądać pierwszą po przerwie galę UFC, która odbyła się jednak bez udziału publiczności, a zawodnicy oraz ich zespoły zostały wcześniej odpowiednio przetestowane, żeby nie ryzykować zachorowania na Covid-19. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się zaś, że decyzję o powrocie do rozgrywek podjęło również NBA, choć zawodnicy będą musieli przystać na zupełnie nowe warunki.

Do gry dopuszczono 22 drużyny, które wciąż mają szanse na wejście do fazy pucharowej, a co więcej wszystkie spotkania odbędą się w Walt Disney World Resort w Orlando, gdzie zespoły będą dosłownie zamknięte na czas rozgrywek. Oznacza to również, że mecze rozegrane będą bez udziału kibiców, co może się nieco dziwnie oglądać - nie będzie bowiem dobrze znanych oklasków, śmiechu, przyśpiewek czy nawet buczenia w celu zdeprymowania przeciwnej drużyny. Z drugiej strony to świetna okazja do usłyszenia detali dotąd niemożliwych do wyłapania, jak choćby uderzenia piłki o parkiet czy deskę, ale nie wszystkim to odpowiada, dlatego pojawił się plan B. 

Jak informuje dziennikarz sportowy Shams Charania z The Athletic, włodarze NBA rozważają odtwarzanie podczas spotkań dźwięków z gry wideo, a konkretniej serii NBA 2K, co dawać ma wrażenie bliższe temu, co pamiętamy z rozgrywek koszykarskich sprzed pandemii. Pytanie tylko, czy całość uda się naturalnie wkomponować w starcia na parkiecie, bo inaczej całość może okazać się wielkim niewypałem. Warto tu podkreślić, że wspomniane wyżej UFC nie poszło tą drogą, choć również ma swoją serię gier i postawiło na walki w ciszy, gdzie można było usłyszeć każdy cios, kopnięcie czy podpowiedzi z narożników, co również miało swój urok. Która droga jest lepsza? Czas pokaże.

Źródło: GeekWeek.pl/Twitter

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy