Były szef bezpieczeństwa Facebooka twierdzi, że serwisy internetowe mają zbyt dużą władzę

Alex Stamos, który zna branżę od podszewki, postanowił ostrzec wszystkich przed oddawaniem w ręce wielkich koncernów władzy nad wolnością słowa, bo jego zdaniem to bardzo niebezpieczna droga, którą lepiej nie podążać.

Choć rozwój technologii postrzegamy zazwyczaj w pozytywnym kontekście, bo ta najczęściej ułatwia nam życie, to nie można zapominać, że niesie ona ze sobą również szereg negatywnych zjawisk, a jedną z nich jest dezinformacja. Właśnie nad tym problemem postanowił pochylić się były szef bezpieczeństwa Facebooka, który w sierpniu porzucił giganta na rzecz pracy naukowej na Uniwersytecie Stanforda, gdzie założył instytut Stanford Internet Observatory.

I trudno wyobrazić sobie lepszą osobę do badania tego zagadnienia, bo Alex Stamos pracując w Facebooku miał z nią kontakt dosłownie na co dzień. Dzięki temu mógł zaobserwować, że w dużej mierze wynika ona z tego, że współczesne społeczeństwa oddają władzę nad wolnością słowa wielkim firmom technologicznym, które tak naprawdę robią z nią, co chcą, bo brakuje oficjalnych regulacji ich działalności w tym zakresie.

Reklama

Podkreśla też, że sami prosimy o więcej i jako przykład podaje wezwania do działania kierowane do Facebooka przez opinię publiczną i organizacje międzynarodowe, kiedy sytuacja robi się naprawdę gorąca - wystarczy wspomnieć o problemie z rosyjską dezinformacją mającą wpływać na wybory w Stanach Zjednoczonych. Społeczeństwo nie wzywa obecnie wielkich koncernów, aby ograniczyły swoje działania. Wprost przeciwnie, prosi firmy, by robiły więcej.

Zdaniem Stamosa to zła i niebezpieczna droga, bo jeśli prywatne koncerny w krajach demokratycznych już teraz decydują o tym, co jest dozwolone w sieci, a co nie, to już niebawem możemy doświadczyć masowej cenzury w internecie. Twierdzi on, że zdecydowanie lepiej pogodzić się z tym, że problem dezinformacji nigdy nie zostanie kompletnie rozwiązany i jedynie minimalizować zagrożenie, choćby przez odgórne ustawodawstwo, bo inaczej w końcu dojdziemy do absurdalnej sytuacji, w której kontrolę nad wolnością słowa przejmą algorytmy sztucznej inteligencji.

Źródło: GeekWeek.pl/Cyberdefence24 / Fot. Wikimedia

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy