Dłużej poczekamy na wystrzelenie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba

Niestety, wszystko wskazuje na to, że Amerykańska Agencja Kosmiczna kolejny raz będzie musiała przełożyć start wielkiej misji Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, następcy słynnego Kosmicznego Teleskopu Hubblea.

Jakiś czas temu NASA informowała o licznych problemach uniemożliwiających planowe ukończenie prac nad teleskopem JWST. Zaowocowały one przełożeniem startu misji najpierw z 2018 roku na 2019, a następnie już 2020 rok i 2021. Niestety, teraz dochodzą do nas kolejne, jeszcze smutniejsze wieści. Istnieją bardzo małe szanse startu misji w dniu 30 marca 2021 roku.

GAO podaje, że jest to zaledwie 12 procent. Chodzi tutaj nie tylko o problemy przy budowie urządzenia, ale też pandemia CoVID-19. Przez wiele tygodni inżynierowie nie mogli pracować w grupach, zatem prace nie posuwały się naprzód. W takich okolicznościach możemy spodziewać się, że start znowu opóźni się, być może nawet do jesieni 2021 roku. Tak duże zmiany pociągną za sobą ogromne konsekwencje związane ze sporym wzrostem kosztów całego projektu. Według nowych szacunków NASA, mogą one wynieść ponad 10 miliardów dolarów.

Reklama

W raporcie opublikowanym przez GAO w styczniu bieżącego roku wymieniono m.in. błędy ludzkie, nadmierny optymizm w planowaniu, złożoność materii projektu oraz brak doświadczeń inżynieryjnych w kluczowych obszarach, takich jak opracowanie osłony przeciwsłonecznej. Głównym winowajcą jest w tym przypadku czołowy dostawca kluczowych komponentów dla JWST, czyli koncern Northrop Grumman.

Tak naprawdę popełniono niezwykle błahe błędy, takie jak: użycie niewłaściwego rozpuszczalnika do czyszczenia podzespołów napędowych czy zastosowanie niewłaściwego okablowania, które spowodowało przepięcia w elektronicznych przetwornikach. Opóźnienie tym samym wzrosło do 1,5 roku, kosztem ok. 600 milionów dolarów.

Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST) ma odmienić nie do poznania nasze obserwacje zjawisk zachodzących w całym Wszechświecie. Będzie on tak precyzyjnym instrumentem, że dzięki niemu uzyskamy obrazy pierwszych gwiazd i galaktyk, które uformowały się tuż po Wielkim Wybuchu. Dostaniemy również informacje na temat formowania się galaktyk i systemów gwiezdnych, a także odkryjemy nowe, przyjazne egzystencji życia planety.Być może nawet dostrzeżemy jakieś ślady obcych cywilizacji.

Źródło: GeekWeek.pl/NASA/SpaceNews / Fot. NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy