Hakerzy z Anonymous ostrzegają przed TikTok. „To chiński spyware”

Słynna grupa hakerów postanowiła dołączyć do kampanii wymierzonej w popularny serwis, na który spadła ostatnia fala krytyki w związku z niewłaściwym zarządzaniem danymi użytkowników, cenzurą i szpiegowaniem schowków użytkowników iPhone’ów.

Nie da się ukryć, że TikTok to prawdziwa sensacja na rynku mediów społecznościowych, bo choć jest z nami stosunkowo niedługo, to już udało mu się wypracować pozycję do walki z największymi gigantami branży, jak Instagram, WhatsApp czy YouTube. Tyle że platforma, której właścicielem jest ByteDance, nie cieszy się ostatnio najlepszą opinią, czego efektem jest choćby usunięcie jej z App Store i PlayStore w Indiach (dotychczasowi użytkownicy mogą z niej korzystać, ale nikt więcej nie może jej pobrać), czyli jej największego rynku odbiorców, a prośby o podobne podejście zgłaszają również użytkownicy w innych krajach, choćby Stanach Zjednoczonych. 

Reklama

Ci ostatnio doczekali się właśnie wsparcia ze strony hakerów z grupy Anonymous, bo choć niemożliwe jest wskazanie „centralnego ośrodka zarządzania” tą instytucją, to na licznych kanałach z nią związanych można znaleźć agresywną politykę wymierzoną w TikToka. Jak możemy przeczytać na jednym z nich, który śledzi chyba najwięcej osób: - Natychmiast usuńcie TikToka. Jeśli znacie kogoś, kto go używa, wyjaśnijcie mu, że to po prostu malware zarządzany przez chiński rząd, który prowadzi ogromną operację szpiegowską.

Do wpisu dołączony jest również link do historii, która pojawiła się już wcześniej na Reddicie i sugerowała, że jeden z inżynierów posługując się inżynierią wsteczną odnalazł w TikToku litanię nadużyć bezpieczeństwa i prywatności. Do tej pory nie doczekaliśmy się potwierdzenia prawdziwości tych oskarżeń, bo TikTok nie zdecydował się na oficjalny komentarz ani odpowiedź na pytania wystosowane przez dziennikarzy.

Na tym jednak zarzuty ze strony Anonymous się nie skończyły, bo na wspomnianym koncie twitterowym pojawiły się też informacje, że używanie TikToka może prowadzić do „kradzieży informacji finansowym, uszkodzenia danych czy problemów z przekroczeniem granicy”, a serwis ma również „zbierać dane dotyczące dzieci/nastolatków, żeby monitorować swój zasięg marketingowy i rozwój polityczny, szukając najlepszych metodologii, żeby ich zniewolić w ciągu następnych 5-10 lat”. Mówiąc krótko, oskarżenia są poważne i mogą realnie wpłynąć na popularność TikToka, bo choć użytkownicy jeszcze nie zaczęli odpływać z platformy, to Anonymous mogą osiągnąć swój cel, szczególnie że wydaje się, że serwis również ma co nieco za uszami. 

Źródło: GeekWeek.pl/Forbes

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy