Astronomowie uważają, że tajemnicza 9. planeta może być małą czarną dziurą

Od 2016 roku świat astronomii w pocie czoła szuka kolejnych dowodów na istnienie 9. planety, która ma ukrywać się gdzieś za orbitą Neptuna. Teraz okazuje się, że może być ona zupełnie czym innym, niż nam się wydawało.

Niedawno pojawiła się praca naukowa, w której astronomowie przedstawili swoje badania oparte na tysiącach modeli komputerowych ewolucji obiektów znajdujących się za orbitą Neptuna. Wszystkie wskazują, że rzeczywiście znajduje się tam planeta. I nie jest to banalny obiekt, a superZiemia, która ma masę 5-krotnie większą od Ziemi i nie jest gazowym olbrzymem, tylko ma skalistą powierzchnię, na której można żyć. Według naukowców z NASA, pytaniem nie jest, czy ten obiekt istnieje, tylko gdzie się teraz znajduje.

Teraz okazuje się, że nasze wyobrażenia o tym tajemniczym obiekcie i obliczenia z nim związane mogą być błędne. Najnowsze badania pokazują bowiem, że możemy mieć tu do czynienia nie z planetą, tylko małą czarną dziurą. Tak naprawdę wszystko rozbija się o grawitację, gdyż to właśnie ona ma odpowiadać za dziwne, nieregularne orbity odkrytych przez nas planetoid, znajdujących się w Pasie Kuipera. Chodzi o obiekty transneptunowe.

Reklama

Astronomowie uważają, że miniaturowa czarna dziura jest najlepszym sposobem na wytłumaczenie zjawisk tam zachodzących i faktu, że nie możemy jej wykryć, gdyż jak to zwykle bywa przy czarnych dziurach, są dla nas niewidoczne. Tym bardziej, że ta, której szukamy, może mieć zaledwie 5 centymetrów średnicy.

Naukowcy z Harvardu i Black Hole Initiative sądzą jednak, że możemy ją wykryć, ale musimy zmienić sposób, w jaki prowadziliśmy do tej pory obserwacje i badania. Jeśli szukamy czarnej dziury, to musimy skupić się na poszukiwaniu halo ciemnej materii lub rozbłysków akrecyjnych.

Obiekty pochłaniane przez czarną dziurę emitują promieniowanie. To właśnie tego szukamy. Nieco więcej światła na tę fascynujący temat może rzucić nadchodząca misja LSST, która będzie realizowana przez Obserwatorium Very C. Rubin w Chile. W trakcie niej astronomowie będą poszukiwali informacji o ciemnej materii i ciemnej energii.

Miniaturowa czarna dziura miała powstać w naszym Układzie Słonecznym tuż po Wielkim Wybuchu. Naukowcy wskazują, że mogło do tego dojść w wyniku zapadnięcia się masywnej gwiazdy. Nie oczekujmy jednak, że Planeta X będzie superpotężną czarną dziurą. Prawdopodobnie, jeśli jeszcze istnieje, ma kilka centymetrów średnicy, ale już masę od 5 do 10 mas Ziemi. Astronomowie mogą spróbować ją wykryć po halo ciemnej materii i emisji promieniowania. To pierwsze ma rozciągać się na aż 1 miliard kilometrów od jej centrum.

Nie będzie to proste zadanie, ponieważ wciąż nie jesteśmy w stanie wykryć samej ciemnej materii, ale mamy możliwość badać jej interakcję ze zwykłą materią i emitowane w ten sposób promieniowanie gamma. Naukowcy zamierzają w najbliższych miesiącach przejrzeć dane pozyskane z Kosmicznego Teleskopu Promieniowania Gamma (GLAST). Jeśli uda nam się odkryć tę tajemniczą czarną dziurę lub pozostałości po niej, to będzie to jedno z największych odkryć i ciekawostek astronomicznych w historii ludzkości.

Źródło: GeekWeek.pl// / Fot. NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy