Noszenie maseczek wywołuje fałszywe poczucie bezpieczeństwa? Bzdura!

Badania przeprowadzone przez trójkę naukowców z University of Cambridge i King’s College London sugerują, że nie ma żadnych dowodów na połączenie noszenia maseczek i porzucenia innych środków ochrony.

Maseczki ochronne to chyba najbardziej dzieląca kwestia od czasu wybuchu pandemii koronawirusa, bo chociaż ponad 100 krajów zdecydowało się na obowiązkowe ich noszenie (w różnych formach), to dyskusje i komentarze na ich temat wciąż nie milkną. Przeciwnicy takiego rozwiązania jako jeden z najważniejszych argumentów przytaczają fakt, że kiedy nakazuje się obywatelom noszenie masek, to stawarza się jednocześnie fałszywe poczucie bezpieczeństwa, które prowadzi do zaniechania innych ważnych środków ochrony, jak mycie rąk czy zachowywanie dystansu społecznego. Nawet Światowa Organizacja Zdrowia w swoich oświadczeniach przekonywała o takiej możliwości, tyle że… zupełnie bez sensu.

Reklama

Jak bowiem wynika z najnowszych badań, chociaż intuicyjnie czujemy, że pomysł noszenia maseczek ochronnych faktycznie może prowadzić do takich scenariuszy, to nie ma absolutnie żadnych dowodów na to, że jeden środek ochrony negatywnie oddziałuje na inne. Praca naukowców University of Cambridge i King’s College London zaczęła się od prześledzenia podstaw popularnej psychologicznej teorii zwanej kompensacją ryzyka. Ta zakłada, że ludzie dostosowują swoje zachowanie do postrzeganego poziomu ryzyka, zachowując większą ostrożność, gdy czują się zagrożeni i „wrzucając na luz”, kiedy czują się bezpieczni. Dla przykładu, obowiązkowe noszenie kasków rowerowych mogłoby się okazać nieproduktywne, gdyby ludzie w odpowiedzi instynktownie zaczęli jeździć szybciej. 

W przypadku zdrowia publicznego warto ją więc brać pod uwagę, kiedy wprowadza się kolejne środki bezpieczeństwa, czego efekty widzieliśmy właśnie w wypowiedziach części specjalistów. Naukowcy postanowili więc prześledzić podobne ważne interwencje, jak obowiązkowe kaski na rowerze/nartach, środki zapobiegania HIV czy szczepionki przeciw HPV, szukając jednoznacznych dowodów na to, że wpłynęły one na zachowania kompensacyjne prowadzące do negatywnych wyników. Jak się jednak okazało, żadnych nie znaleźli: - W każdym z tych przypadków zalety w skali populacyjnej ogromnie przewyższyły dodatkowe i skromne ryzyko kompensacji, które pojawiło się u niektórych indywidualności. Co więcej, w przypadku narciarzy noszenie kasku zostało generalnie powiązane z redukcją ryzyka niebezpiecznych zachowań, sugerując, że środki bezpieczeństwa są nie tylko skuteczne, ale i mogą wpłynąć na dalszą redukcję takich niechcianych zachowań - dodaje jeden z autorów badań.

Wracając jednak do samych maseczek i ich relacji z transmisją wirusa, przeanalizowane dane nie wykazały żadnych dowodów na to, że ich noszenie redukuje częstotliwość mycia rąk, a co więcej w niektórych przypadkach zadziałał nawet syndrom wspomnianego wyżej kasku, czyli osoby noszące maski były skłonne do częstszego mycia rąk. Niestety nie było wcześniej żadnych badań podejmujących kwestię związku maseczek i dystansowania społecznego, na których badacze mogliby bazować, ale udało im się dotrzeć do 3 świeżych, jeszcze niepublikowanych. Płynące z nich wnioski są następujące - ludzie trzymają się dalej od osób noszących maski, co ma swoje plusy i oczywiście nie sugeruje, że osoby noszące maski nie będą trzymać dystansu, więc znowu nie mamy dowodów na to, że ludzie w maskach będą się trzymać bliżej siebie. Oczywiście naukowcy nie twierdzą, że wszyscy będziemy się tak zachowywać, bo zawsze znajdą się wyłamujące się jednostki, ale korzyści ogółu i tak są większe niż wywoływane przez nie ryzyko. Co więcej, ich zdaniem należy rozprawić się też z samą teorią kompensacji ryzyka w nawiązaniu do zdrowia publicznego, bo przynosi ona więcej szkody niż pożytku, blokując wiele istotnych środków bezpieczeństwa. 

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy