Facebook zapłaci użytkownikom za dezaktywację konta… w imię nauki

Koncern poinformował właśnie, że weźmie udział w pewnych badaniach społecznych, które wymagają od części użytkowników dezaktywacji konta w serwisie, ale w zamian można liczyć na gratyfikację finansową.

A o czym konkretnie mowa? O badaniach, które mają za zadanie sprawdzić, czy i jaki wpływ ma Facebook na wybory polityczne. Dlatego też koncern zwraca się do swoich użytkowników z prośbą o udział w tych testach, które wymagają wypełniania ankiet i dezaktywacji kont na Facebooku i Instagramie na przynajmniej miesiąc przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. W zamian mogą oni oczywiście liczyć na pewną rekompensatę, a mianowicie 20 USD tygodniowo (w sumie do 120 USD) i nie jest to tylko kolejna fanaberia Marka Zuckerberga, ale część akademickich badań przyglądających się wpływowi mediów społecznościowych na demokratyczne wybory. 

Reklama

Jak informuje Facebook, badania będą przeprowadzone przez niezależnych specjalistów ds. analizy danych i mają objąć 200 do 400 tysięcy ochotników, którzy będą musieli dezaktywować swoje konta z końcem września. - Każdy, kto wyrazi chęć udziału - niezależnie, czy będzie wypełniał ankiety, czy dezaktywuje konta FB i IG na pewien czas - może liczyć na rekompensatę. To standard działania przy tego typu badaniach akademickich - tłumaczy w twitterowym wpisie rzeczniczka Facebooka, Liz Bourgeois. Co ciekawe, Facebook ogłosił tę inicjatywę już w sierpniu, ale sprawa przeszła bez echa, może przez okres wakacyjny i odżyła dopiero teraz, kiedy użytkownicy zaczęli otrzymywać zaproszenia.

Oczywiście jak łatwo się domyślić nie wszyscy chętni wezmą udział w badaniach i co najważniejsze dotyczą one rynku amerykańskiego, więc Facebook celuje w swoich lokalnych użytkowników. Jak wyjaśnia przy okazji, metoda wyboru użytkowników służy tylko i wyłącznie celom badawczym, dlatego: - Próbki badawcze zostały tak zaprojektowane, żeby badacze mieli pewność, że uczestnicy wiernie odzwierciedlają różnorodność amerykańskiej populacji osób dorosłych, jak również użytkowników Facebooka i Instagrama. Mówiąc krótko, szansę na udział ma tylko niewielki procent mieszkańców, ale nie da się ukryć, że z zainteresowaniem będziemy czekać na wyniki, które mają zostać opublikowane w przyszłym roku, szczególnie po licznych aferach związanych z poprzednimi amerykańskimi wyborami, podczas których na Facebooku czy Twitterze nie brakowało ostrej propagandy. 

Źródło: GeekWeek.pl/Facebook

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy