Maseczka ochronna, która wyraża emocje? Teraz to możliwe z JabberMask

Biorąc pod uwagę obecny stan pandemii koronawirusa na całym świecie, nie wydaje się, byśmy szybko pozbyli się maseczek ochronnych, nic więc dziwnego, że różne firmy dążą do ich ulepszenia.

Nie oszukujmy się, maseczki ochronne zostaną z nami jeszcze przez jakiś czas, czy nam się to podoba, czy też nie, dlatego najlepiej się do nich przyzwyczaić (co w nadchodzącym sezonie grypowym może nas uchronić nie tylko przed koronawirusem, ale i innymi infekcjami, których też nie chcemy złapać). Zdaniem producenta gier indie jest na to świetny sposób, a mianowicie jego maseczka LED o nazwie JabberMask, która nie tylko chroni, ale i pozwala na nieco uśmiechu w tych przygnębiających czasach. I to dosłownie, bo mowa o maseczce, na której wyświetlane są usta albo inne wzory, dzięki czemu nawet zakryci jesteśmy w stanie wyrażać emocje i komunikować się z innymi osobami. Konstrukcja stworzona przez projektanta gier Tylera Glaiela jest bowiem wyposażona w diody LED w przedniej części, za pomocą których może wyświetlać różne wiadomości. 

Reklama

Serca, emotikony czy proste słowa jak, „tak”, „nie” i „ok”, a nawet uśmiech aktywowany dźwiękiem - najciekawsze jest chyba jednak funkcja synchronizacji tych wirtualnych ust z tym, co aktualnie mówimy. I choć nie da się oczywiście czytać w ten sposób z ruchu warg, bo nie taki był też cel twórców, to maseczka zwraca uwagę na pewien ważny problem, z którym zmagamy się w czasie pandemii. A mowa o barierach komunikacyjnych i to nie tylko u osób głuchoniemych, które faktycznie polegają na komunikacji opartej o czytanie ruchu warg, ale i wszystkich pozostałych. Jako ludzie jesteśmy bardzo ekspresyjnymi istotami, a teraz naturalne dla nas grymasy, gesty czy uśmiechy są trudne do odczytania, bo zasłaniają je maski - może więc przyjazny cyfrowy uśmiech to jest właśnie to, czego potrzebujemy?

Poza tym, JabberMask to po prostu materiałowa maseczka, która zdaniem specjalistów dobrze nadaje się do ochrony osobistej w czasie wykonywania codziennych czynności i chroni prawie tak samo skutecznie jak maski chirurgiczne. Co więcej, producent zadbał o to, by maskę można było wyprać, dlatego też cały element z diodami LED jest odczepiany, a moduł baterii znajduje się z tyłu głowy, żeby było nam wygodniej. W tym miejscu warto dodać, że JabberMask to kickstarterowy projekt, który wciąż możemy wspierać, żeby otrzymać swój egzemplarz, również w Polsce, bo wysyłki realizowane są na cały świat. Do wyboru są trzy wersje maski, tj. Lite, Deluxe i Pro, kosztujące odpowiednio 39, 49 i 69 USD i sporo się od siebie różniące. W przypadku pierwszych dwóch różnice sprowadzają się do liczby diod (6x6 vs 8x8) i zasilania (4 baterie AAAA vs akumulator do ładowania), a trzecia mocno się wyróżnia. Głównie za sprawą możliwości sterowania za pomocą aplikacji, bo o ile w przypadku dwóch tańszych mamy sterowanie głosem, tak tu możemy już wpisać na smartfonie treści, jakie chcemy wyświetlić na masce. Jeśli podoba się Wam ten pomysł, do kampania potrwa jeszcze 23 dni, a wysyłki realizowane będą w maju przyszłego roku.

Źródło: GeekWeek.pl/Kickstarter

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy