Najnowszy raport WWF ujawnia tragiczny stan dzikiej przyrody

Z nowego raportu wynika, że za sprawą działalności człowieka liczebność światowych populacji ssaków, ptaków, płazów, gadów i ryb zmniejszyła się średnio o dwie trzecie od lat 70. ubiegłego wieku.

Działalność człowieka ma coraz większy wpływ na ograniczenie bioróżnorodności naszej planety, a z najnowszego raportu WWF Living Planet możemy się dowiedzieć, jak wyglądają szkody z ostatnich 50 lat. Ta wszechstronna analiza stanu środowiska naturalnego tworzona we współpracy z ponad 125 ekspertami z całego świata, której najważniejszym elementem jest Wskaźnik Żyjącej Planety, odzwierciedlający globalne trendy w liczebności populacji dzikich zwierząt, pokazuje, że brak zrównoważonej działalności człowieka popycha naturalne systemy planety na skraj ich możliwości. Dla przykładu od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku średnia liczebność badanych populacji kręgowców, czyli ssaków, ptaków, ryb, gadów i płazów, spadła o 68%, co jest wynikiem wręcz katastrofalnym!

Reklama

Taki tragiczny obraz nie powinien być jednak zaskoczeniem, bo WWF już w 2016 roku ostrzegało, że dwie trzecie dzikiej przyrody może po prostu zniknąć z naszej planety przed końcem tego roku, co niestety okazało się nadzwyczaj celną prognozą. - Średni spadek o 68% w ciągu minionych 50 lat to katastrofa i jasny dowód szkód, jakie działalność człowieka czyni w naturze. Jeśli nic się nie zmieni, liczba populacji będzie bez wątpienia ciągle spadać, doprowadzając dziką przyrodę na skraj wyginięcia i zagrażając integralności ekosystemów, od których zależymy. Wiemy jednak również, że prace konserwacyjne działają i możemy poprawić liczebność gatunków. Z zaangażowaniem, inwestycjami i ekspertyzami możemy odwrócić ten trend - twierdzi dr Andrew Terry, Director of Conservation w ZSL.

Jak wynika z raportu, starty możemy przypisać niszczeniu środowisk naturalnych, głównie deforestacji i niezrównoważonemu rolnictwu, a swoją niechlubną cegiełkę ma też nielegalny handel dzikimi zwierzętami. Utrata i degradacja naturalnych środowisk dotknęły niektóre gatunki bardziej niż inne i wystarczy wspomnieć o gorylu nizinnym wschodnim z Demokratycznej Republiki Konga, którego populacja w latach 1994-2015 zmalała na skutek nielegalnych polowań aż o 87%! Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę średnią, to najbardziej ucierpiały gatunki żyjące w słodkiej wodzie, bo tu mówimy o 84% spadku w latach 1970-2016, czyli o ok. 4% rocznie - tu rekordzistą jest jesiotr chiński, którego populacja w rzece Jangcy zmalała w latach 1982-2015 o 97%! 

Jak czytamy w podsumowaniu raportu: - Niszczenie przyrody przez człowieka ma katastrofalny wpływ nie tylko na populacje dzikich zwierząt, lecz także na zdrowie człowieka i wszystkie inne aspekty naszego życia (...) Sposób produkcji i konsumpcji żywności oraz energii, a także lekceważenie środowiska leżące u podstaw naszego obecnego modelu gospodarczego doprowadziły środowisko naturalne do granic wytrzymałości. COVID-19 jest wyraźną oznaką naszych zaburzonych relacji z przyrodą i dowodem na głębokie powiązania między zdrowiem człowieka i planety. Już czas, abyśmy odpowiedzieli na sygnał SOS wysyłany przez przyrodę. Chodzi nie tylko o zabezpieczenie niesamowitej różnorodności życia, które tak kochamy i z którym mamy moralny obowiązek koegzystować. Jeśli zignorujemy wołania przyrody, narazimy przyszłość blisko 8 miliardów ludzi na niebezpieczeństwo.

Źródło: GeekWeek.pl/

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy