Udało się zlokalizować wyciek tlenu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej

Wyciek powietrza nastąpił pod koniec sierpnia bieżącego roku. Przez ponad miesiąc nie udało się astronautom zlokalizować jego źródła i go wyeliminować, by mieszkańcy ponownie mogli czuć się tam bezpiecznie.

W chwili wykrycia wycieku powietrza, Amerykańska Agencja Kosmiczna zaleciła załodze szybko udać się do rosyjskiego segmentu Zwiezda i tam bezpiecznie przeczekać zagrożenie. Teraz okazuje się, że to właśnie z tego modułu uchodziło i wciąż uchodzi powietrze w przestrzeń kosmiczną. Zdrowie i życie astronautów było zatem zagrożone. Gdyby moduł jeszcze bardziej się rozhermetyzował, astronauci zginęliby niemal natychmiast.

Chociaż wyciek jest mały i już bezpośrednio nie zagraża astronautom, to jednak jest na tyle duży, że inżynierowie muszą go szybko zlokalizować i zlikwidować. NASA wie, że źródło znajduje się w rosyjskim module Zwiezda, jednak nie wiadomo dokładnie, w którym miejscu. Eksperci mają nadzieję, że jest to tylko problem z uszczelką lub małą dziurą powstałą po uderzeniu mikrometeorytu.

Reklama

Jeśli jednak mamy tutaj do czynienia z mikropęknięciem związanym ze zmęczeniem materiału, z którego zbudowany jest moduł, to sprawa może być bardzo poważna i istnienie zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia astronautów. Wszyscy pamiętamy ostatnią wykrytą dziurę w rosyjskim Sojuzie, która przez przypadek została wywiercona wiertarką. Lepiej więc dmuchać na zimne. Dlatego Roskosmos i NASA zamkną moduł dla astronautów i przeprowadzą testy.

Takie sytuacje pokazują, że przyszłość misji kosmicznych tkwi w robotach, które zajmą się wykryciem np. źródła wycieków powietrza na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej lub statkach kosmicznych i szybko je zneutralizują, a to wszystko bez żadnego udziału astronautów. NASA powinna wziąć sobie do serca takie pomysły i zacząć korzystać z potęgi robotów.

Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy