Biały Dom ujawnia nową inicjatywę, która ma chronić amerykańskie technologie

Oczywiście głównie przed Chinami, bo jak powszechnie wiadomo w przypadku administracji Donalda Trumpa podobna aktywność jest zawsze kolejnym etapem walki handlowej z największym rywalem.

Rząd Stanów Zjednoczonych poinformował o nowym programie, którego celem jest ochrona wrażliwej technologii, szczególnie w obliczu zapędów ekspansyjnych Chin. Ten nazywa się National Strategy for Critical and Emerging Technologies i pomoże zapobiegać pozyskiwaniu krytycznej amerykańskiej własności intelektualnej i wrażliwej technologii przez zagranicznych rywali. Propozycja Białego Domu zakłada, że firmy technologiczne będą implementować protokoły bezpieczeństwa już podczas początkowych etapów rozwoju zaawansowanych technologii, a rząd będzie zaangażowany w analizę ryzyka niektórych projektów i ustalenie, czy niektóre technologie trafią do sprzymierzeńców, czy też nie.  

Reklama

Niektóre sektory technologiczne mają być automatycznie objęte nowym programem, a mowa o zaawansowanej detekcji, technologiach związanych z silnikami lotniczymi, sztucznej inteligencji, komunikacji czy interfejsach człowiek-maszyna. Jak wynika z oświadczenia wydanego przez administrację Donalda Trumpa: - Stany Zjednoczone nie będą udawać, że nie widzą taktyk stosowanych przez kraje jak Chiny czy Rosja, które kradną technologię, zmuszają firmy do przekazywania własności intelektualnej, psują wolny i uczciwy rynek i potajemnie przekształcają powstające cywilne technologie do budowania militarnej siły. 

I choć wymienia się tu i Rosję, i Chiny, to właśnie ten drugi kraj jest traktowany przez Amerykanów jako stale rosnące zagrożenie dla lokalnej przedsiębiorczości - wskazuje się tu choćby na zakładane w Stanach Zjednoczonych oddziały, które mają dostęp do funduszy rządowych czy bezpośredni dostęp do ogromnego rynku klientów. Co więcej, Biały Dom sugeruje, że najwięksi chińscy giganci dostają stałe wsparcie rządowe, które pomaga im osiągnąć dominację na zagranicznych rynkach, jeśli tylko trzymają się zasad wyznaczonych przez partię - zdaniem USA jest to forma cyfrowego kolonializmu. Jedną z nich jest zaś prawo związane z cyberbezpieczeństwem kraju, wprowadzone w 2017 roku, które wymaga od chińskich firm przechowywania danych użytkowników w Chinach i narzuca restrykcje na transfery danych do zagranicznych podmiotów. 

To miał być jeden z kluczowych powodów walki rządu amerykańskiego z TikTokiem, który miał dostęp do 100 milionów użytkowników w samych tylko USA, co zaczęło budzić wątpliwości o bezpieczeństwo narodowe. A jeśli dołożymy do tego fakt, że Chińczycy przodują w rankingach liczby składanych patentów, to łatwo się domyślić, do jakiej ilości informacji poufnych mają dostęp -  w samym tylko zeszłym roku chińskie firmy zgłosiły 58 990 wniosków patentowych (amerykańskie 57 840). Wszystko w ramach inicjatywy o nazwie Digital Silk Road (DSR), której celem jest powiększenie technologicznego śladu Chin na świecie i wygląda na to, że nowe plany amerykańskiego rządu zakładają coś podobnego… czyżby więc powody do obaw miał niedługo cały świat?

Źródło: GeekWeek.pl/TechSpot

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy